Podczas UFC 268 miejsce miało interesujące spotkanie za kulisami. W korytarzu minął się Ciryl Gane wraz z Francisem Ngannou, przy czym ten drugi zupełnie zignorował Francuza. Teraz obecny czempion opowiedział, jak wyglądało to z jego perspektywy. 

Francis Ngannou (16-3) przez długi czas dzielił z Cirylem Gane’em (10-0) matę w paryskim MMA Factory, więc bardzo dobrze się znają. Życie bywa jednak przewrotne i w momencie, gdy obaj zaszli na sam szczyt swojej dywizji, trzeba było ich zestawić. Mistrzowska konfrontacja pomiędzy nimi rozegra się już 22 stycznia, podczas gali z numerem 270.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Uczestnicząc w różnego rodzaju wydarzeniach, spotyka się pewne osoby – nie ma w tym nic dziwnego. Podczas listopadowego UFC 268 za kulisami przecięły się drogi właśnie Ngannou z Gane’em i aktualny czempion absolutnie zignorował byłego, klubowego kolegę. Nagranie z tego zdarzenia obiegło cały internet i szybko stało się hitem.

Choć dotychczas Kameruńczyk nie miał okazji się do tego odnieść, otworzył się nieco, goszcząc w prowadzonej przez Daniela Cormiera audycji. Według niego, scena ta była całkowicie zaplanowana przez przedstawicieli amerykańskiego giganta.

Dokładnie na to czekało UFC. Jak obejrzysz nagranie, zobaczysz, że czekali na mnie za rogiem. Oni nie chcieli historii, czy złej krwi – zainscenizowali tę scenę. Pani, która miała mnie i mojego menadżera zaprowadzić na nasze miejsca, nagle dostała jakąś wiadomość przez radio i powiedziała, że przeprasza, ale pomyliła się i skierowała nas inną drogą, a oni tam już byli. Powiedz mi, jak to ma być przypadek? Mówię ci, co się stało… Wychodzę, a koleś czeka z kamerą. 

Ngannou sięgnął po mistrzowski pas królewskiej kategorii w marcu bieżącego roku. Podczas UFC 260 doszło do jego rewanżowej konfrontacji ze Stipe Miocicem (20-4), którego to piekielnie mocno znokautował przed końcem drugiej odsłony. Nadchodząca potyczka z Gane’em będzie dla niego pierwszą obroną.

Źródło: YouTube/Daniel Cormier