O takim zakończeniu kariery marzy chyba każdy zawodnik MMA. 35 lat, 31 zawodowych pojedynków, 3 walki wygrane z rzędu, rozbicie banku i zawieszenie rękawic na kołku. Panie i Panowie, Sean O’Connell we własnej osobie.

35 letni Amerykanin irlandzkiego pochodzenia sylwestrowej nocy po 11 latach kariery stał się milionerem dzięki rywalizacji w MMA. W walce o pas kategorii półciężkiej pomiędzy nim, a mocno faworyzowanym Vinnym Magalhaesem, The Real OC rozprawił się ze swoim przeciwnikiem, kończąc 5 rundowy pojedynek przed czasem. Zawodnik po odebraniu pasa i głównej nagrody turnieju, w którym zwyciężył – czeku na milion dolarów, zdecydował się nie wchodzić już nigdy do klatki w roli zawodnika. Poniżej możecie zapoznać się z jego pożegnalnym oświadczeniem

Jestem już w swoim domu w Salt Lake City, czuje się szczęśliwy i wdzięczny. Czuje się błogosławiony tym, że mogłem cieszyć się karierą zawodowca w taki sposób. Dziękuję WSZYSTKIM którzy KIEDYKOLWIEK byli częścią tego wraz ze mną. Przyjaciołom, trenerom, kolegom z maty, promotorom, rywalom, fanom, sponsorom oraz każdemu kto włożył cokolwiek w moje lata udowadniania tego, że jestem profesjonalnym atletą. Nie mógłbym podziękować każdemu z osobna, choć chciałbym.

O’Connell poza występami dla PFL czy takich organizacji jak Showdown Fights i UCE, zaliczył również całkiem pokaźny epizod w najlepszej organizacji świata. Pierwsze zetknięcie O’Connella z MMA w największym formacie przypadło na 2008 rok i jego występ w programie The Ultimate Fighter. Amerykanin odpadł wówczas w eliminacjach, by powrócić do UFC już jako regularny zawodnik w 2014 roku. Po dwóch latach spędzonych w organizacji zdobywca pasa wagi półciężkiej PFL, uzyskał bilans 2-5 i został zwolniony po trzeciej porażce z rzędu, przyjętej z rąk Coreya Andersona, należącego aktualnie do czołówki tej kategorii wagowej na świecie. Stamtąd bezpośrednio trafił on do ostatniego ze swych pracodawców, by po 5 pojedynkach stoczonych dla PFL w spektakularnym stylu zakończyć karierę.

Chciałbym pozostać w MMA, np. jako komentator, ale dni mojej walki są skończone. Moje odejście w takim momencie kariery jest słodko-gorzkie, ale muszę zachować to co zostało jeszcze w moim mózgu dla tych których kocham najbardziej. Bóg jest wielki, przyszłość maluje się w jasnych kolorach, a ja jestem wdzięczny. Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich.

Jak to mówią „trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść”. Przykład O’Connella pokazuje, że poza największą organizacją świata w MMA zawodnicy również mogą odnaleźć szczęście, spełnienie i dobrobyt.