Jeden z najlepiej zapowiadających się prospektów kategorii piórkowej, Yair Rodriguez (10-2) był niewidziany w oktagonie od prawie roku, kiedy to na gali UFC 211 musiał uznać wyższość Frankiego Edgara, który okrutnie porozbijał go i uniemożliwił dalszą walkę po drugiej rundzie. Wiele miesięcy po tej porażce, Meksykanin postarał się przybliżyć jej możliwe przyczyny.

Nie byłem w stanie unieść tej presji, to narastało. Byłem dla siebie bardzo surowy. Trochę nawet oszalałem na tym punkcie, serio, to było dziwne. Niby cały czas słuchałem trenerów, ale denerwowałem się na treningach. Myślałem, że sam mam najwięcej racji. Sądze, że na pewnym etapie procesu wyrastania na gwiazdę po prostu przestajesz ufać sporej grupie ludzi. Znalazłem się w swego rodzaju bańce i to mi zaszkodziło.

Yair Rodriguez jakiś czas temu zdecydował o przeprowadzce do Las Vegas i spędzania tam także swoich obozów przygotowawczych. Ostatnio świat obiegła informacja jakoby Pantera miał odrzucić propozycję walki z wschodzącą gwiazdą kategorii, Zabitem Magomedsharipovem.

Wieści te przekazał sam zainteresowany. Yair co prawda nie odniósł się bezpośrednio do tamtego oświadczenia Dagestańczyka, między słowami starał się jednak wytłumaczyć z czego mogła wynikać jego niechęć do walki z niżej notowanym rywalem.

Dopiero co walczyłem z Frankiem Edgarem, który jest następny w kolejce do walki o pas. To coś znaczy, byłem w serii 6 wygranych zanim z nim przegrałem.

Czy Rodriguez aspirujący do miana najlepszych powinien rezygnować z wyzwań i pozornie niewygdnych zestawień? Jakie jest wasze zdanie na ten temat?

źródło: bloodyelbow.com