W sobotę dojdzie do wyczekiwanych przez fanów walki. Yoel Romero skrzyżuje rękawice z Paulo Costą.

Kubańczyk podejdzie do pojedynku po ponad rocznej przerwie. Jak twierdzi, to dobrze wpłynęło na niego:

Dla mnie przerwa jest świetna. [Dzięki niej] mogę dostrzec małe elementy MMA. Kiedy jesteś zrelaksowany możesz więcej zauważyć, nie wtedy, kiedy jesteś zbyt skupiony [na walce]. Spędziłem wspaniałe chwile z moją rodziną. Brałem udział w programie telewizyjnym. Mój umysł jest teraz bardziej rozluźniony.

stwierdził.

Zobacz również: Ogromne odszkodowanie dla Yoela Romero. Ponad 27 milionów za zanieczyszczone suplementy.

Panowie byli wcześniej dwukrotnie zestawiani, ale z różnych względów nie zmierzyli się w klatce. Costa czuje piekielną motywację, natomiast Romero pozostaje niewzruszony nastawieniem przeciwnika:

Jak by do tego doszło, to by doszło. Najważniejsze jest dla mnie, żeby wrócić. Nie ma znaczenia, kto jest rywalem. Moim najważniejszym pytaniem jest – dlaczego podchodzisz do tego tak osobiście? Nigdy nie widziałem tego gościa. Nigdy z nim nie rozmawiałem. Nigdy nie sparowaliśmy.

wyjaśnił.

Zapytany o nieskazitelny rekord „Borrachinhi”, odpowiedział w swoim, bogobojnym stylu:

Nie myślę o tym [że jest niepokonany], tylko o Bogu. On się liczy w życiu. Musisz mieć go w głowie. Bóg nigdy nie przegrywa.

odparł.

„Żołnierz Boga” wypowiedział się o swoim podejściu do przygotowań:

Nie trenuję w stylu „teraz walczę z Danielem Cormierem”, „a teraz potrzebuję zawalczyć z Michaelem Bispingiem”. Nie, nie, to nie ja. Trenuję, bo chcę to robić, czerpać z tego przyjemność i być dzisiaj lepszym, niż wczoraj.

przyznał.

źródło: MMA Junkie