Takich rzeczy nie ogląda się na co dzień w klatkach MMA: zawodnik wygrywający walkę, nagle przestaje uderzać przeciwnika, odchodzi na bok, odklepuje pojedynek i sam przegrywa.

Do kuriozalnej sytuacji doszło podczas gali Colosseum Combat 45 w Kokomo, w stanie Indiana. W walce znanego obieżyświata, Travisa Fultona (256-54-10, 1 NC) z innym, wykazującym sporą aktywność w walkach MMA, Jonathanem Ivey’em (41-57, 1 NC), mogliśmy oglądać sceny jak z filmu komediowego.

Ivey, który ma na nodze wytatuowany wizerunek Fultona (swojego idola), zasymulował najpierw, że bardzo odczuł kopnięcie rywala i zaczął zwijać się z bólu, a następie ruszył do przodu i zasypał go gradem ciosów. Mając Ironmana pod siatką, na plecach, mógł spokojnie dokończyć dzieła, ale po chwili odszedł od oszołomionego przeciwnika, kręcąc z rezygnacją głową i odklepał pojedynek. Miny Fulotna i sędziego ringowego – bezcenne:

Najwyraźniej Ivey nie chciał dopisać swojemu idolowi kolejnej przegranej do rekordu…

 

źródło: Twitter