Mike Perry jest świeżym nabytkiem Jackson Wink MMA. Z kolei Donald Cerrone jest jednym z fundamentów klubu. Cała sytuacja nabiera rumieńców, kiedy okazuje się, że panowie mają walczyć ze sobą.

„Cowboy” udał się do założycieli, aby rozjaśnić całą sytuację. Rozmowę z Gregiem Jacksonem i Mikiem Winkeljohnem, a także przebieg całego zdarzenia opisuje następująco:

Powiedziałem „Hej, ten gość jest nowym nabytkiem w gymie. Był tutaj przez jeden obóz, kilka miesięcy. Nie sądzę, żeby to było w porządku, że przyszedł tutaj, a teraz mnie wyzywa do walki. Jeśli tak postępuje, według mnie nie powinniśmy mu pozwolić trenować tutaj do najbliższej walki. Potem pie*dolony Winkeljohn mówi mi „Myślałem, że to Ty go wyzywałeś do walki.” Co za dupek, łżący Ci prosto w twarz. Jednak zareagował w stylu „No dobra, nie ma problemu, naprostujemy sytuację i nie będzie żadnych problemów” A następnego dnia dzwoni do mnie i mówi „Przemyślałem to, jeśli Perry nie będzie u nas, to nie dostanę zapłaty, a potrzebuję tych pieniędzy. Ty płacisz Gregowi, a on nie dopłaca do klubu, a więc wybieramy Perry’ego”. Tak w skrócie, mówi mi, że nie jestem mile widziany w klubie. Kiedy nadeszła decyzja, powiedzieli „Chcemy spróbować z Perrym”.

Warto też podkreślić lojalność, która jest najbardziej kluczowa w tej rozmowie – jak wybrali kogoś zamiast mnie.

poirytowany wyznał.

Donald Cerrone nie omieszkał wspomnieć o historii klubu, do którego uczęszczał od ponad 10 lat:

Kiedy Winkeljohn przyszedł, wszyscy uznany zawodowcy odeszli, zamieniło się to w jakąś pseudohodowlę. Patrząc wstecz na to jak Greg tym zarządzał i to była jego szkoła, nie mogłeś tak po prostu awansować na zawodowca. Niektórzy nie mogli tu przyjść, zapukać do drzwi, a później widzisz, że ma ochraniacze na piszczele i sparuje. Wcześniej to nigdy nie miałoby miejsca.
Powinieneś mieć ułożoną jakąś strukturę w danym miejscu, zwłaszcza, jeśli jesteś najlepszym na dany moment. Kiedyś nasz odsetek wygranych sięgał 80 czy 90 procent, teraz waha się w okolicach 20. Tak na serio, to nie mam pojęcia, jaki jest teraz, ale z pewnością nie taki jak kiedyś. To dla mnie niepojęte.

krytycznie stwierdził.

Mike Winkeljohn odniósł się do słów wzburzonego 35-latka:

Lojalność ma dwa oblicza. „Cowboy” nie jest lojalny wobec nikogo w gymie. Żyje własnym życiem. Robi to, co ma do zrobienia. Z tego, co pamiętam, nie pomógł nikomu przez te 10 lat podczas czyichś przygotowań do walki. Jest narcystyczny jak tylko się da.
A tak przy okazji, co do teamów wywodzących się stąd, uważam, że 100 procent osób, które przegrały, to z powodu „Cowboya” chcącego robić co innego w wolnym czasie niż pomagać zawodnikom trenującym tutaj. To spowodowało, że nasz odsetek wygranych tak słabo wyglądał, gdyż wiele walk przez niego przegraliśmy. Jestem wielce uradowany, że pozbyłem się kogoś, kto nie chce pomagać innym w ich czynnościach. To nie ma nic wspólnego z Perrym.

wyjaśnił.

Swoje „parę groszy” dorzucił też sam Mike Perry:

„Ponadto, nie wiem, czemu Donald Cerrone zachowuje się, jakbyśmy nie byli w tym sporcie dla pieniędzy. Nie zdaje sobie z tego sprawy, bo zawsze miał pieniądze. Jestem ku*ewsko głodnym lwem i jestem wdzięczny, że nie zginąłeś podczas nurkowania, więc mogę Cię zabić. Sprawię Ci piękną, spartańską śmierć.”


 

źródło: mmafighting | twitter