Pieniądze zawsze były tematem, który interesował odbiorców. Większość czasu, organizatorzy preferują jednak utrzymywać to, jak wysokie są honoraria danego zawodnika dla siebie. Na temat ten otworzył się nieco Martin Lewandowski, publikując w swoich mediach społecznościowych fragment z napisanej wraz z Grzegorzem Sobieszkiem książki. 

Pierwszy start Mariusza Pudzianowskiego (15-7) pod sztandarem KSW, zdecydowanie trzeba uznać za kamień milowy dla rozwoju całej dyscypliny nad Wisłą. Występ ten podczas gali z numerem 12, śledziło mnóstwo kibiców, z których spora część, została wiernymi kibicami po dziś dzień. Choć minęło od tego czasu już ponad jedenaście lat, wciąż nie było wiadome, ile były strongman zażyczył sobie za to przedsięwzięcie. Rąbka tajemnicy w tej sprawie wyjawił jeden z właścicieli organiazcji – Martin Lewandowski.

Zobacz także: „Pod Prąd” – recenzja książki Martina Lewandowskiego i Grzegorza Sobieszka

Pomimo, że wiele osób początkowo sceptycznie podchodziło do startów Pudzianowskiego w formule MMA, obecnie odbiera się go już jako pełnoprawnego zawodnika, który na koncie ma ponad dwadzieścia zawodowych pojedynków. Po raz ostatni widziany był w akcji, w czerwcu bieżącego roku, gdy na KSW 61, stanął w szranki ze swoim klubowym kolegą, Łukaszem Jurkowskim (17-12). 44-latek finalnie wyszedł z walki zwycięsko, rozbijając (wyłącznie klatkowego) rywala w ostatniej odsłonie, czym wydłużył swoją serię triumfów do trzech.

Źródło: Instagram/Martin Lewandowski