Alexander Volkanovski wraca, by bronić pasa na własnym podwórku – w Sydney, w swoim mieście, przed rodziną i kibicami, którzy wspierają go od pierwszych kroków w MMA. Australijczyk mówi wprost: nie zamierza kończyć kariery, chce pokazać, że wiek to tylko liczba, a Diego Lopez ma być jedynie kolejnym dowodem. Zapowiada też szybki powrót i odbijanie się po dwóch trudnych latach.
Dla Alexandra Volkanovskiego obrona tytułu w Sydney to coś więcej niż kolejna walka.
Zawsze mam ogromne wsparcie, gdziekolwiek walczę, ale to… to jest dosłownie u mnie pod domem. Ludzie z Illawarry wspierają mnie od początku, a teraz mogą zobaczyć mnie w akcji za rogiem. Nie mogę się doczekać, żeby zrobić show.
Volkanovski ujawnia, że przygotowania idą pełną parą – mimo obowiązków medialnych i faktu, że rewanż z Diego Lopesem przyszedł szybko.
Lopes jest twardy i niebezpieczny. Styl będzie taki sam, ale on będzie przygotowany na to, co robiliśmy w pierwszej walce, więc musimy trochę pomieszać. Ale ja chcę wyjść tam i wysłać jasny sygnał.
Wiek? „To tylko trening jest trudniejszy. Sama walka to nic.”
Volkanovski nie ukrywa, że 37 lat zmienia sposób przygotowań – ale nie ambicje.
Samo walczenie jest w porządku. To przygotowania są najcięższe – mentalnie i fizycznie. Muszę trenować mądrzej, nie mogę zajeżdżać się jak kiedyś. Chcę być w domu, być obecny dla rodziny, a jednocześnie robić robotę. To najtrudniejsza część.
Jednocześnie zaznacza, że na emeryturę się nie wybiera:
Widzę te plotki wszędzie. Nie wiem, skąd to się wzięło. Nie planuję kończyć kariery. Chcę wyjść, zrobić swoje, nie przyjąć za dużo obrażeń, może szybko wrócić. Nie martwcie się – to nie jest moja ostatnia walka.
„Nie mogę domagać się drugiego pasa. Muszę zrobić robotę w swojej dywizji”
Mimo że marzy o rewanżu z Islamem Makhachevem i Ilią Topurią, Volkanovski nie zamierza omijać kolejki.
Chciałbym pomścić te przegrane, ale jestem realistą. Nie mogę w tym momencie wołać o walkę o dwa pasy. Jestem mistrzem, a to odpowiedzialność. Mam kolejnych rywali w swojej kategorii i nie zamierzam jej blokować.
Plan jest prosty:
Wyjść w Sydney, zrobić to w imponującym stylu. Szybko wrócić. A jak pokonam jeszcze jednego niepokonanego – może wtedy rozmowa o champ-champie będzie uczciwa.
Dlaczego Lopes, a nie Movsar czy Lerone Murphy? Volkanovski wyjaśnia kulisy
Dla wielu kibiców zaskoczeniem było to, że do obrony pasa wskoczył ponownie Diego Lopes, a nie niepokonani pretendentci – Movsar Evloev lub Lerone Murphy.
Volkanovski tłumaczy:
Lopes to gość, który powie ‘tak’ każdemu, zawsze i wszędzie. Jest aktywny, bierze każdą walkę, daje show. UFC nagradza takich zawodników. Movsar i Murphy? Są świetni, ale nie są tak aktywni, czasem odmawiają walk. Wiem, jak to działa – aktywność popłaca.
A jednocześnie wysyła ostrzeżenie:
Zrobię swoje w lutym, a to będzie wiadomość dla Movsara i Murphy’ego: uważajcie, czego sobie życzycie.
Powrót po trudnych chwilach: „Adversity is a privilege”
Volkanovski wraca do tego, o czym mówił rok temu – o sile przeciwności.
Nie chcemy przeciwności. To nie jest tak, że mówisz ‘super, coś złego się stało’. Ale z każdej takiej sytuacji możesz wyjść silniejszy. Przegrałem po latach dominacji, musiałem się z tym zmierzyć. To zmienia człowieka, ale buduje.
Zobacz także: Dlaczego UFC postawiło na rewanż Volkanovski vs. Lopes? Menedżer Diego ujawnia kulisy decyzji
źródło: YouTube / 10 News First (Australia)
