Jedna z najważniejszych postaci w świecie MMA, Anderson Silva w jednej z ostatnich wypowiedzi broni panującego mistrza kategorii półciężkiej UFC, kontrowersyjnego pod wieloma względami Jona Jonesa, twierdząc, iż zrobił on dla sportu więcej dobrych, aniżeli złych rzeczy.

Obydwaj zawodnicy w przeszłości mieli przygody z wpadkami dopingowymi, co spowodowało dyskusje w środowisku fanowskim na temat wartości ich dziedzictwa oraz konkurencyjności tych zawodników w kategorii najlepszego zawodnika wszechczasów.

Przygotowujący się do walki z Jaredem Cannonierem, zaplanowanej na galę UFC 237, Pająk w jednym z wywiadów wyraził wsparcie dla starego kolegi z rozpisek UFC, który obecnie zmaga się z tzw. efektem pulsacyjnym oraz krytyką wielu fanom spowodowaną nie do końca jasną sytuacją antydopingową.

Myślę, że i ja i Jon bywaliśmy w tym sporcie w trudnych sytuacjach. Powracanie po takich perturbacjach to coś więcej niż po prostu kochanie tego co robisz. Musisz być wyjątkową osobą żeby to zrobić. Mam dobry stosunek do Jona, rozmawiamy kiedy tylko jest do możliwe, zawsze staram się dzielić z nim swoim doświadczeniem poza kamerami. A Jon Jones ma wszystko by kreować wspaniałą historię i nie mam żadnych wątpliwości co do tego co on zrobił dla tego sportu. Jasne, zdażyły mu się także błędy, tak jak i mi, czasem w związku ze złymi decyzjami, czasem z powodu braku kontroli i wpływu na pewne sprawy, tak czy inaczej zapłacił za to swoją ceną. Musimy myśleć o dobrych rzeczach, których było więcej niż tych złych, tak więc Jon Jones ma mój pełny szacunek i jestem pewien, że jest wspaniałym mistrzem w tym sporcie.

Zawodnicy w przeszłości wielokrotnie okazywali sobie wsparcie i solidarność, jak widać stosunki pomiędzy jednymi z najmocniejszych pretendentów do miana tzw. GOAT nie straciły, a wręcz przybrały na sile. Nietuzinkowy mistrz kategorii półciężkiej powróci w lipcu, by bronić swojego pasa przeciwko niebezpiecznemu Thiago Santosowi.

źródło: bjpenn.com