Anthony Smith (33-14) nie pojawił się w oktagonie UFC od czerwca, kiedy w Szwecji, w walce wieczoru udusił miejscowego zawodnika – Alexandra Gustafssona. Teraz, „Lionheart” zbiera się do powrotu i wyjawia, że ma już rywala.

Niegdyś walczący w kategorii średniej, aktualnie topowy półciężki – Anthony Smith bardzo szybko osiągnął szczyt w dywizji do 93 kg, nokautując w pierwszych minutach Rashada Evansa oraz Mauricio „Shoguna” Ruę, następnie poddając Volkana Oezdemira.

Po tych trzech solidnych wygranych – „Lionheart” otrzymał szansę walki o pas z Jonem Jonesem, jednak poległ przez decyzję, będąc totalnie zdeklasowanym na dystansie pięciu rund. Po tym pojedynku, Smith zawalczył z Alexandrem Gustafssonem, którego poddał w 4. rundzie starcia. Następnie zniknął, w celu wyleczenia kontuzji. Aktualnie, po pół roku przerwy, zawodnik szykuje się do powrotu.

Pracujemy nad kilkoma rzeczami, będziemy mieli dla was newsa w przyszłym tygodniu.

powiedział Smith, dodając:

To nie jest problem z przeciwnikiem, tylko z miejscem. Przeciwnik już jest, lecz miejsce walki nadal jest poszukiwane.

Po chwili, w rozmowie ze Smithem poruszono wątek ogłoszonej wczoraj oficjalnie rewanżowej walki między Coreyem AndersonemJanem Błachowiczem, o której „Lionheart” nie wypowiedział się w pochlebnych słowach…

To głupia walka, jeśli mam być szczery. Obaj ci goście otrzymali ofertę walki ze mną, dwa, dwa i pół tygodnia temu i obaj ją odrzucili. Rozumiem. Nie mam do Jana żadnego żalu o to, bo odrzucił tę walkę w celu pogoni za Coreyem Andersonem. Rozumiem to, przegrał z nim i chce pomścić tę porażkę. Nie mówił o mnie, tylko właśnie o Coreyu Andersonie albo Thiago Santosie. Wiem najlepiej od wszystkich, jak to jest mieć ochotę pomścić porażkę, dlatego ma to sens dla Jana, rewanżując się przeciwnikowi wyżej notowanemu w rankingu od niego.

Mimo wielkiego szacunku okazanemu Polakowi, w przypadku Coreya Andersona – Smith nie był aż taki wyrozumiały…

Corey Anderson jest tchórzem. Miał mnóstwo szans, błagał mnie o walkę, kiedy byłem zestawiony z Jonesem zaraz po tym jak wygrał z Latifim. Stale pieprzył bzdury, stale nazywał mnie średnim, niebędącym prawdziwym półciężkim i różne inne bzdury. Miał nie jedną, nie dwie, a trzy szanse w ostatnim miesiącu i wszystkie odrzucił. Miał okazję wziąć walkę z kimś wyżej notowanym od Jana i nie skorzystał z niej. Powinien walczyć z gościem nr 3, dlaczego wziął niżej notowanego Jana? To stawia mnie w dziwnej sytuacji, bo był to kolejny dostępny, wysoko notowany zawodnik. Co teraz ze mną? Teraz muszę podjąć kogoś będącego zdecydowanie pode mną, no ale oczywiście to zrobię, bo to moja praca.

Zakończył Anthony Smith.