Wielki GSP powraca do UFC z hukiem godnym najwybitniejszych zawodników. Pierwsza walka, którą stoczy, będzie od razu walką o pas mistrzowski w kategorii średniej z obecnym dominatorem w tej dywizji, Michaelem Bispingiem. Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez UFC obaj zawodnicy mieli okazję wymienić się uprzejmościami i spojrzeć sobie w oczy pierwszy raz od chwili ogłoszenia pojedynku.

Konferencja prasowa zaczęła się od sporego poślizgu czasowego: po pierwsze spóźnił się Dana White, a gdy już trafił na właściwe miejsce stwierdził, że  ma dziś wyjątkowo kiepski dzień, a będzie jeszcze gorzej, bo nie mogą nigdzie znaleźć Michaela Bispinga…

Na pytanie, co z Romero, Dana White odpowiedział:

Mam nadzieję, że mnie nie zabije. Oczywiście będę starał się jakoś go zadekować i przetrzymać, do czasu aż będzie mógł zawalczyć.

Pod nieobecność mistrza pytania dziennikarzy były kierowane do St Pierre’a. GSP powtórzył, że się rozwinął i jest teraz najlepszą wersją siebie. Nie mógł pozostać na poprzednim poziomie, bo MMA poszło do przodu i dziś nie miałby czego szukać w oktagonie.

Zapytany o zmianę kategorii wagowej na wyższą, stwierdził, że mógł sobie pozwolić na przejście do średniej dywizji, bo trafił w odpowiedni moment. Nie ma na biodrach pasa w wadze półśredniej, nie ustawia się do niego kolejka pretendentów, z którymi musi walczyć, zatem może spróbować czegoś innego.
GSP podkreślił, że w MMA prowadzi się teraz bardziej niż kiedyś grę rynkową. Jedne walki są popularne, inne nie. Skoro Michael Bisping jest obecnie mistrzem kategorii wagowej, w którą celuje Georges, to dlatego właśnie Kanadyjczyk wziął tą walkę, aby zrobić wielkie boom z okazji swojego powrotu.

Tymczasem na konferencję dotarł Michael Bisping i bez zbędnych ceregieli przerwał GSP jego wypowiedź krzycząc:

Ty jesteś wagą półśrednią. Ja jestem średnią. Już się nie mogę doczekać walki z tobą! Wstań i spójrz na mnie, na twój i mój rozmiar. Lepiej wracaj do pieprzonej Kanady…

GSP odpowiedział mu z lekkim uśmiechem, że wszystkie argumenty takie jak umiejętności i technika są po jego stronie. Bisping odparł na to:

Słucham? A wzrost, zasięg, dobry wygląd i pieprzony akcent? To wszystko mam ja.

Panowie wdali się w dość ostrą wymianę zdań, podczas której Georges zapytał Bispinga, czy jest pijany, bo wygaduje głupoty i się ośmiesza. Z kolei mistrz nazwał swojego oponenta „pieprzonym karłem”.

Gdy obaj się odrobinę opanowali ich wypowiedzi skupiały się na podkreślaniu dotychczasowych dokonań i przekonywaniu, kto jest lepszy.

Jeden z dziennikarzy zapytał Michaela Bispinga o to, czy gdyby był teraz na miejscu Yoela Romero, to wziąłby inną walkę w oczekiwaniu na starcie ze zwycięzcą pojedynku Bisping vs. GSP. Hrabia odpowiedział, że skoro Yoel jest tak dobry, jak mówi, to niech dalej bije ludzi, a oczekiwanie na niego już długo nie potrwa. Zdradził również, iż napisał sms’a do Dany White’a przed konferencją o treści: „GSP nie ma nic, czym może mi zrobić krzywdę. Mogę zawalczyć z Romero 6 tygodni po pojedynku z Georges’em”, co prezydent UFC potwierdził.

Bisping prowokował wielokrotnie GSP, próbując go ośmieszyć i zdyskredytować, ale były mistrz wagi półśredniej przez większość czasu milczał, lekko się uśmiechał i raczej nie wdawał w dłuższe wymiany zdań z Hrabią. Zachował pokerową minę nawet, gdy został przez Anglika nazwany „ci**ą”, która chce walczyć z zawodnikiem, którego uważa za łatwy cel.

Podczas konferencji padły wielokrotne zapewnienia ze strony Dany White’a i Michaela Bispinga, iż Yoel Romero dostanie swoją szansę walki o pas.

Pierwszy staredown obu zawodników był raczej całkowicie zgodny z przewidywaniami: iskrzyło, ale obyło się bez skandalu. Georges zasugerował, że wyraźnie czuje od Michaela alkohol, na co ten zapytał go pogardliwie: „Skąd ty wziąłeś ten garniak?”

Transmisja z konferencji do obejrzenia poniżej:

 

źródło: YouTube