Jan Błachowicz zdaje się być już pogodzony z tym, że czas mija, a on nie staje się młodszy. Szczerze przyznaje, iż chciałby stoczyć jeszcze kilka walk na naprawdę wysokim poziomie, po czym będzie mógł spokojnie zakończyć karierę. 

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Jan Błachowicz (29-10-1) nie zaznał wygranej w dwóch ostatnich pojedynkach. W lipcu tego roku przegrał przez niejednogłośną decyzję z obecnym czempionem Alexem Pereirą (9-2), a kilka miesięcy wcześniej zremisował w starciu z Magomedem Ankalaevem (18-1-1). Obecnie przygotowywał się do rewanżowego spotkania z Aleksandarem Rakiciem (14-3), jednakże wypadł z powodu kontuzji barków. Jak uraz wpłynie na dalszą karierę?

Nie chcę na razie robić endoprotez, ale wiem, że za pięć, sześć, dziesięć lat tak czy siak będę na to skazany. Na razie walczymy o to, żeby wydłużyć mi czas. Nie mówię, że wrócę do tej formy z [Dominickiem] Reyesem czy [Israelem] Adesanyą, ale chcę jeszcze powalczyć na tym najwyższym poziomie, zrobić ze dwie, trzy dobre walki i na tym mi zależy. Ale chcę się do nich przygotować, zrobić obóz, a nie, że idę i muszę ciągle z czymś walczyć. Chcę się przygotować i nie mieć z tyłu głowy, że czegoś nie mogłem zrobić. 

Zobacz także: Błachowicz o kontuzji: „Od trzech lat czuję ból w barkach”

Błachowicz po raz pierwszy spotkał się z Rakiciem w klatce, w maju minionego roku. Popularny „Rocket” przegrał wówczas wskutek kontuzji kolana, więc bardzo zależało mu, by doprowadzić do rewanżu. W momencie, kiedy Polak wypadł z tego zestawienia, zareagował bardzo impulsywnie.

To jest wielki chłop, ale tak naprawdę słaby… Taki płaczek. Gdzieś szuka atencji. Nie wiem, za pierwszym razem nie wypadłem, tylko przesunęliśmy termin o chyba trzy tygodnie i tyle. Tak naprawdę teraz pierwszy raz wypadam z walki. Nie jestem w jego głowie. Co mam powiedzieć? No debil.

skomentował zachowanie rywala „Cieszyński Książę”.

fot. Mike Roach/Zuffa LLC