Daniel Torres będzie najbliższym rywalem Borysa Mańkowskiego na toruńskiej gali KSW 71, która odbędzie się 18 czerwca. Polak stanie przed szansą zastopowania kolejnego – po Arturze Sowiński i Marcinie Wrzosku – byłego mistrza wagi piórkowej tej organizacji.

W programie „Klatka po klatce”, Borys Mańkowski (22-9-1) przyznał, że z dużą ochotą zaakceptował możliwość zmierzenia się z Danielem Torresem (13-5).

To jest taka moja misja – z racji tego, że był mistrzem w 66 kg w KSW, to będzie już trzeci były mistrz tej kategorii… i jeśli uda mi się go pokonać, to sobie go dodam do swojej kolekcji.

stwierdził, a dopytany o to, czy będzie szukać w tym starciu kolejnej szansy na zgarnięcie bonusu, powiedział:

Z reguły, jak walczę, to nastawiam się na to, że będzie to walka wieczoru (śmiech), tym bardziej, kiedy jest to Daniel Torres. I tak to właśnie widzę, że dzięki temu, zbliżę się do Mameda Khalidova pod względem bonusów.

Prowadzący rozmowę Artur Mazur skierował uwagę Mańkowskiego na styl walki jego najbliższego rywala. Zasugerował, cytując inną opinię (Filipa Wolańskiego), że Torres jest trudnym przeciwnikiem, przed wszystkim ze względu na swoją nieprzewidywalność w klatce.

Nie jest aż taki nieprzewidywalny, jak to bywają inni zawodnicy.

odpowiedział Borys.

Mniej więcej wiadomo, co on będzie robił. Nie ma nie wiadomo jakiego wyszukanego stylu walki, nie ma nie wiadomo ilu broni. Tak ja go widzę. Tylko jest skuteczny i bardziej bym właśnie powiedział, że zasób jego technik jest ograniczony, ale jest skuteczny. W ten sposób bym na to spojrzał. A jeśli chodzi o jego uderzenia rękoma, to wiem o co chodzi. Generalnie: podstawowe ciosy Daniela Torresa to są dwa cepy z obu rąk plus prawy bity na brzuch, taki zamaszysty cep czy hak. I tu bardziej chodzi o to, że nie wiadomo, czy uderzy u góry czy na dół. Dlatego trzeba mieć łapy przyklejone do czoła i łokieć mocno przyklejony do bebechów, tak, żeby cię po prostu nie zaskoczył, a żebyś ty mógł go fajnie skontrować. Także bardziej bym to tak widział, nie? Bo osoby, które są naprawdę nieprzewidywalne to… o, Mamed jest taki właśnie nieprzewidywalny. On może zaskoczyć. Jak oglądałem jego walki, to za cholerę nie wiedziałem, jak się do tego przygotować. Bo wiesz, albo cię zaskoczy kolanem, albo frontem, albo obrotówką, albo cię udusi, albo złamie ci łapę, albo dojdzie do skręta, albo udusi… wiesz, to jest nieprzewidywalny zawodnik.

To, co ja mogę powiedzieć o nim, to że jest twardy, idzie do przodu i musisz go zaszlachtować, poddać go musisz, żeby odpuścił, bo tak, to on będzie cały czas szedł od przodu. I to jest właśnie ten gwarant naszej dobrej walki, bo ja też jestem takim zawodnikiem, co idzie do przodu i to razem da ten wulkan 18 czerwca.

podsumował Borys.

„Tasmański Diabeł” przyznał także, że nie chce się nastawiać na skończenie rywala przed czasem, ale zapowiedział też, że będzie zaznaczał jak największą przewagę w oczach sędziów. Wszystko po to, aby mieć pewność co do decyzji arbitrów w razie, gdyby walka poszła na pełen dystans.

Zobacz także: Borys Mańkowski vs. Daniel Torres na KSW 71

źródło: Klatka po klatce