Chris Weidman na UFC 261 zaliczył makabryczną kontuzję. Piszczel byłego mistrza dywizji średniej złamał się jak zapałka. Zawodnik przeszedł operację i po paru tygodniach stanął na nogi. Wrócił nawet do pierwszych treningów, jednak jak się okazało, potrzebny będzie drugi zabieg.

17 sekund – tyle trwało starcie Wiedmana z Uriahem Hallem. Nawet najtwardsi kibice krzywili się na widok piszczela zawodnika, który niemal owinął się wokół nogi przeciwnika. Podobną kontuzję zaliczył Anderson Silva w 2013 roku.

Jak przyznał Weidman kości w nodze nie goją się jak należy. Konieczna więc będzie druga operacja, która pomoże w szybszej rekonwalescencji.

Przejdę kolejny zabieg najprawdopodobniej 11 sierpnia. Będą musieli wstawić protezę kości strzałkowej, ponieważ okazało się, że kości się nie zrastają.

Były mistrz przyznał, że nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Dla Weidmana będzie to już 25 operacja w życiu w dodatku jedna z bardziej skomplikowanych. Mimo problemów zdrowotnych stara się być dobrej myśli:

Jestem typem człowieka, dla którego szklanka jest do połowy pełna. To pomaga. Kiedy czuję się źle, mówię sobie, że przecież są ludzie, którzy mają w życiu naprawdę gorzej. Wtedy dociera do ciebie, że tak naprawdę nie masz na co narzekać i nie powinieneś się nad sobą użalać.

źródło: Twitter/Chris Weidman