Kevin Lee ma za sobą chwilowy rozbrat z UFC, ale już w najbliższą sobotę stoczy kolejny pojedynek dla największej organizacji na świecie. W powrotnym pojedynku zmierzy się z rywalem, który szczytu kariery zdecydowanie nie ma za sobą.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Amerykanin niezbyt entuzjastycznie podchodzi do występów w hali Apex:

Chciałbym, żeby to było przed większą liczbą fanów. Nie wiem, ilu będzie na Apex, ale to głupie. Co my w ogóle robimy? Pandemia się skończyła. Czy oni o tym wiedzą? Czy do nich to dotarło? Dlaczego nadal tu [w Apex] jesteśmy? To zupełnie inna energia, gdy tysiące osób krzyczy. To zupełnie inny poziom wrażeń. Zrobię to, co zawsze. Wyjdę tam przed dwustu czy trzystu bogatych sku*wieli, którzy chcą zobaczyć, jak krwawię i dam z siebie wszystko.

powiedział.

Zobacz również: Kevin Lee odmówił walki z Rębeckim w UFC?

Niektórzy zawodnicy upatrują wiele zalet walczenia w tak małym obiekcie, ale jak widać „Motown Phenom” nie. W sobotę podejmie Rinata Fakhretdinova (21-2) rozpędzonego 16 zwycięstwami z rzędu. Lee po chwilowej zmianie pracodawcy zmierzył się z Diego Sanchezem (30-14) na Eagle FC 46. Wygrał na pełnym dystansie.

źródło: mmajunkie