Damian Stasiak, najlepszy polski zawodnik wagi koguciej, zadebiutuje w organizacji KSW już podczas gali w Chorwacji i zmierzy się w okrągłej klatce w starciu o mistrzowski pas z Antunem Račiciem. Chociaż dziś Polak odnosi sukcesy w zawodowym MMA, przez wiele lat jego sportowa kariera związana była z karate i brazylijskim jiu-jitsu.

Treningi sportów walki rozpocząłem już jako sześciolatek. Trafiłem na zajęcia karate tradycyjnego do mojego obecnego trenera, Radka Olczyka. W wieku około dwunastu lat zacząłem ćwiczyć również brazylijskie jiu-jitsu. Mój trener interesował się tą dyscypliną, więc dołączyłem do niego na macie. Łącząc przez lata te dwa style walki i szukając nowych wyzwań trafiłem w końcu na MMA i tak już zostało. Karate i BJJ jest ze mną jednak cały czas. Dziś jestem też instruktorem i trenerem karate.

Osiągnięcia Damiana w karate i brazylijskimi jiu-jitsu są imponujące.

W karate zdobyłem w zasadzie wszystko, co było do zdobycia. Po dwa razy byłem mistrzem i wicemistrzem świata. Kilka razy wywalczyłem też tytuł mistrza Europy. Wielokrotnie zdobyłem puchary świata, Europy i Polski. W BJJ jestem posiadaczem czarnego pasa.  Byłem wielokrotnym medalistą zawodów ogólnopolskich, zarówno w kimonach, jak i bez. W 2007 i 2008 roku zostałem mistrzem Europy BJJ w kimonach. Niedawno natomiast walcząc bez kimon zdobyłem złoty medal w pucharze Polski.

Po tych wszystkich sukcesach i setkach stoczonych walk, Damian postanowił nie próbować już swoich sił w amatorskim MMA i rzucił się od razu na głęboką wodę zawodowstwa.

Nie chciałem walczyć amatorsko, bo miałem już ogromny bagaż doświadczeń wyniesionych z karate i jiu-jitsu. Nie czułem więc takiej potrzeby, a dodatkowo nie chciałem walczyć za darmo.

Szybko okazało się, że Damian radzi sobie w MMA wyśmienicie. W niecałe cztery lata od debiutu pojawiła się propozycja walk dla organizacji UFC.

Dostałem się do UFC po walce, którą stoczyłem na gali brytyjskiej organizacji BAMMA. Moim rywalem był  Mike Grundy, chłopak, który dziś jest numerem jeden w Anglii i walczy dla UFC. Jedyną przegraną w karierze ma właśnie ze mną. Już wówczas to było bardzo mocne nazwisko, więc po wygranej miałem walczyć o pas. Okazało się jednak, że starcie to obserwowali też przedstawiciele UFC, od których dostałem propozycję walki. Gala miała się odbyć dosłownie dwa tygodnie później w Krakowie. Nie zastanawiałem się jednak ani chwili, bo było to spełnienie marzeń. Zacząłem więc walczyć w UFC, ale nie byłem jeszcze wówczas w pełni kompletnym zawodnikiem MMA. To był tak naprawdę dopiero początek mojej drogi w tej dyscyplinie sportu. W trakcie wszystkich lat, które spędziłem w UFC, bardzo mocno trenowałem ucząc się zapasów, stójki i łączenia wszystkiego w jedną całość. Dziś jestem w najlepszej dyspozycji jaką kiedykolwiek miałem. Spokojnie mogę już powiedzieć o sobie, że jestem kompletnym zawodnikiem MMA. Zawodnikiem, któremu nic nie brakuje.

Teraz natomiast Damian zadebiutuje w organizacji KSW i będzie chciał pokazać, że nie bez kozery jest najlepszym zawodnikiem w swojej kategorii wagowej.

Czuję się mocny w każdej płaszczyźnie. Wprawdzie chciałem walczyć nad Wisłą. Zależało mi bowiem na pojedynku przed polską publicznością. Nie przeszkadza mi jednak to, że mam się bić w Chorwacji, tym bardziej, że miło wspominam to miejsce, bo już kiedyś tam wygrałem. Zrobię więc wszystko, żeby znowu na Chorwackiej ziemi zwyciężyć.

Rywalem Damiana będzie mocny i doświadczony Antun Račić, który jeszcze nie zaznał w KSW goryczy porażki.

Bardzo go szanuję. Wygrywa wszystkie walki w KSW. Od dłuższego czasu pozostaje niepokonany. Ja natomiast od początku zabiegałem w KSW o to starcie. Nie chciałem innych pojedynków. Chcę walczyć z mocnym zawodnikiem o mistrzowski pas i bardzo cieszy mnie taka możliwość.

Do walki Damiana Stasiaka z Antunem Račiciem dojdzie już 9 listopada, podczas gali KSW 51 w Zagrzebiu.

źródło: KSW