Tyron Woodley co prawda obronił swój pas, pokonując na UFC 214 Demiana Maię, jednak obraz walki pozostawił wiele do życzenia. Prezydentf UFC, Dana White, dosyć krytycznie odniósł się do tej kwestii.

Na konferencji prasowej po gali, White powiedział dziennikarzom, że pojedynek którego celem jest pobicie rekordu najmniejszej ilości ciosów, wcale go nie porwał:

Słuchajcie, jeżeli bijecie rekord w zadaniu najmniejszej ilości ciosów zadanych w pięciorundowym pojedynku, i faktycznie go pobijecie, bo wcześniej wynosił on jakieś 130 [uderzeń], a gość zadał 60 czy ileś tam, to myślę, że to jest najlepszym podsumowaniem wszystkiego.

Dana White odniósł się do publiczności i kibiców, jako wyznacznik tego, czy walka była dobra:

Gość [Maia] miał tylko jedno oko w pierwszej rundzie, a on [Woodley] jest szybszy, silniejszy, lepiej pracuje rękami i jest bardziej eksplozywny. Wierzę, że Woodley mógł skończyć to wszystko w pierwszej rundzie, a jeżeli nie, to już na pewno mógł zrobić to w drugiej. Jeżeli miałbyś kontrolować tego gościa, jest wybrykiem natury, byłby niesamowitym zawodnikiem. Słuchajcie, łatwo mówić, że zwycięstwo to zwycięstwo, jednak gdy jesteś wygwizdany na arenie, to znaczy, że ludzie nie chcą oglądać jak walczysz. I tak zarabiasz na siebie. Nie jest dobrze, jeżeli ludzie nie chcą cię oglądać.

Jeżeli zapytacie się fanów, czy chcą znowu oglądać walki Woodleya, spodziewam się większości głosów na nie. Kto chce płacić, żeby oglądać ponownie walki Tyrona Woodleya? Ma niesamowitą posturę i fizyczność, mógłby kończyć swoje walki kiedy chce, ale wiecie, nie chce ryzykować by tak się stało. Jeżeli nie ryzykujesz, nie zyskujesz.

Co dalej z Woodleyem? Po odwołaniu pomysłu na walkę z Georgesem St-Pierrem, White sugeruje Robbiego Lawlera, który wygrał na tej samej gali:

Jak na razie, na czubku mojej głowy, mam Robbiego Lawlera. Nie dostanie walki z GSP, ale pojedynek z Lawlerem też jest dobrą opcją.