Dlaczego Robert Bryczek ponownie startuje poza granicami naszego kraju? Co z jego mistrzowskim trofeum FEN-u w wadze do 77 kilogramów? Wszystko wyjaśnił nam prezes organizacji – Paweł Jóźwiak.

Robert Bryczek (12-4) to nie jedyny zawodnik, który miesza starty w FEN oraz OKTAGON MMA. Już drugi raz z kolei wybrał jednak występ poza granicami naszego kraju, co zaczyna być nieco zastanawiające. 6 listopada podejmie Zdenka Polivkę (6-4), mierząc się z nim w limicie wagowym dywizji średniej.

Zobacz także: Zdenek Polivka przeciwnikiem Roberta Bryczka na listopadowej gali OKTAGON MMA

Oficjalnie ogłoszono, iż kolejne wydarzenie spod sztandaru FEN-u rozegra się w zbliżonym terminie. Dlaczego więc Bryczek zdecydował się na występ u innego pracodawcy? O tym opowiedział Paweł Jóźwiak, goszcząc w audycji MMA Śląskim Okiem.

Bryczek miał się bić na tej gali, ale niestety sztab się nie zgodził na rywala, którego zaproponowaliśmy, dlatego teraz się bije na Oktagonie. Robert zmienił kategorię, pas został zwakowany, teraz będzie bił się w 84. Skoro nie przyjął rywala, to bije się tam, no trudno. Może on by się jeszcze zgodził, ale sztab wie, że jest po porażce i widocznie potrzebuje teraz troszeczkę innych rywali. 

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy także samego zawodnika. Z jego słów wynika, że tak naprawdę nigdy nie padła konkretna oferta na pojedynek. Potwierdza jednak, iż mistrzowski pas zostaje zwakowany. Przy najbliższej okazji zawalczy o niego młodszy z braci Oleksiejczuk – Cezary.

„Nie dostałem konkretnej propozycji nigdy, temat gali we Wrocławiu był w powijakach, więc wybrałem pewną opcję walki 6 listopada na Oktagonie. Racją jest, że w 84 kg, także wakuję pas dla Czarka.”

31-latek po raz ostatni widziany był w akcji, w maju. Podczas OKTAGON MMA 23 stanął w szranki z pochodzącym z kraju kawy, Kaikiem Brito (14-4). Sama walka nie ułożyła się jednak po jego myśli, dlatego ostatecznie musiał uznać wyższość przeciwnika, zostając rozbitym przed końcem regulaminowego czasu.