Paryska noc zdecydowanie nie była taka, jaką Marian Ziółkowski mógł sobie wymarzyć… Polak przegrał wskutek kontuzji. Na razie nieznane są jednak jeszcze szczegóły.

W sobotni wieczór byliśmy świadkami gali KSW 93, do której doszło w stolicy Francji – Paryżu. W jednym z głównych pojedynków zobaczyliśmy powracającego po blisko dwurocznej przerwie byłego mistrza, Mariana Ziółkowskiego. Stanął on w szranki z Wilsonem Varelą. Starcie było naprawdę widowiskowe i aż do momentu przerwania żaden z zawodników nie odpuszczał nawet na moment. Niestety, w drugiej rundzie bark „Golden Boya” odmówił posłuszeństwa i sędzia momentalnie przerwał.

Zobacz także: XTB KSW 93: Dramat Mariana Ziółkowskiego! Ponownie kontuzja krzyżuje mu plany [WIDEO]

O komentarz dotyczący zdrowia Mariana od razu poprosiliśmy jego menadżera – Artura Ostaszewskiego.

Walka była otwarta, fajna dla oka, myślę, że do momentu przerwania była super. Marian doznał kontuzji, wypadł mu bark. Nie wiemy, czy tam jest dalej coś pocharatane, bo byliśmy u medyków, ale nie na jakimś badaniu specjalistycznym. Przynajmniej trzeba zrobić rentgen, USG, a najlepiej rezonans i będziemy wiedzieć, co tam się dokładnie stało. Bark mu wyskoczył, ale włożyli go z powrotem, więc chociaż tyle dobrze, że jest na swoim miejscu. (…) Rzecz się stała przy próbie obalenia, jeszcze tak się stało niefortunnie, że tą ręką upadł i ciężar Wilsona na to poszedł i tam musiało coś wyskoczyć, chrupnąć, pęknąć – tego jeszcze nie wiemy. 

przyznał.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Wiemy, że w osatnich miesiącach Ziółkowski sporo pauzował ze względu na kontuzje, jednakże żadna nie miała nic wspólnego z tym, co wydarzyło się podczas gali. Ostaszewski jasno podkreśla, iż można tu mówić jedynie o ogromnym pechu.

Do d*py, nie tak miało być. Niestety, los go nie oszczędza. Ma pecha, bo to coś nie ma związku z inną kontuzją, która była wcześniej, więc nie można mówić o odnowieniu. Pierwszy raz miał coś takiego. Jak się czuje? Zawiedziony.

fot. Materiały prasowe KSW, materiały własne