Jednym z trzech starć w wadze ciężkiej podczas gali KSW 47: The X Warriors będzie pojedynek, w którym były mistrz królewskiej kategorii, Fernando Rodrigues Jr., powróci do okrągłej klatki, by przywitać w niej debiutującego w KSW mistrza olimpijskiego w judo, Satoshi Ishiiego. 

Pochodzący z Brazylii Rodrigues znany jest ze swoich brutalnych i efektownych bojów w stójce. Nie inaczej też rozpoczął przygodę z organizacją KSW, w której zadebiutował podczas gali KSW 37. Już w pierwszym pojedynku dla polskiej organizacji zmierzył się z Karolem Bedorfem w walce o pas mistrzowski i dosłownie zdemolował Polaka, kończąc starcie już w drugiej rundzie.

Niestety Fernando nie miał okazji długo nacieszyć się mistrzowskim trofeum, bo już podczas gali KSW 39: Colosseum został błyskawicznie znokautowany przez Marcina Różalskiego i utracił wcześniej wywalczony tytuł.

10

W kolejnym pojedynku ponownie postawił wszystko na jedna kartę, wyszedł do klatki z innym zawodnikiem, który lubi kończyć boje bardzo szybko i przegrał. Tym razem jego pogromcą został Michał Andryszak, który znokautował Brazylijczyka podczas gali KSW 41.

Następnie Rodrigues postanowił spróbować swoich sił w innej organizacji, ale niespodziewanie trafił raz jeszcze na zawodnika znanego KSW, byłego pretendenta do tytułu mistrzowskiego, Jamesa McSweeneya. Tym razem jednak Brazylijczyk powrócił na drogę zwycięstw i wypunktował Anglika.

Zwycięstwo na punkty nie jest jednak tym, co Fernando lubi robić najbardziej. Zanim bowiem trafił  do KSW walczył w Brazylii, Japonii i Finlandii, a z pierwszych pięciu starć w karierze wszystkie zakończył nokautami. Dopiero dwa lata po debiucie przyszedł czas na wygraną po trzyrundowej walce oraz na pierwszą porażkę Brazylijczyka. Fernando nie zmienił jednak swojego efektownego stylu walki i błyskawicznie rozprawił się z kolejnymi trzema przeciwnikami. Później doznał drugiej porażki w karierze, ale szybko się odbudował pokonując następnego rywala – ponownie w pierwszej rundzie starcia.

5

Dziś ma na swoim koncie dwanaście zwycięstw, z których aż osiem zakończył nokautami i zapewne podczas gali KSW 47 będzie chciał ten wynik polepszyć.

Satoshi Ishii jest po Pawle Nastuli, Damianie Janikowskim, Mattcie Lindlandzie i Szymonie Kołeckim, kolejnym medalistą olimpijskim wchodzącym do organizacji KSW. Ishii, podobnie jak Nastula, wywodzi się z judo i jest mistrzem z Igrzysk Olimpijskich w Pekinie z 2008 roku w kategorii powyżej 100 kilogramów. Zanim jednak Japończyk trafił na najważniejsze sportowe podium, odnosił również inne sukcesy. W roku 2004 został mistrzem świata juniorów. Dwa razy wywalczył tytuł mistrza Japonii, a raz srebrny medal igrzysk azjatyckich. Z tymi sukcesami na koncie zdecydował się na zmianę dyscypliny i spróbowania swoich sił w świecie MMA.

39

Ishii debiutował oczywiście w rodzimej Japonii, ale pierwsza walka nie była dla niego udana, przegrał ją bowiem na punkty. Kolejne boje wyglądały już zdecydowanie lepiej. Japończyk w czternastu następnych walkach tylko raz musiał uznać wyższość rywala. Mówiąc natomiast o przeciwnikach, trzeba podkreślić, że Ishii w swojej karierze pojedynkował się z największymi nazwiskami światowego MMA. Wystarczy wymienić takie sławy jak: Fedor Emelianenko, Tim Sylvia, Mirko Cro Cop, Quinton Jackson czy wywodzący się z kickboxingu Jerome Le Banner.

Poza pokaźną liczbą walk w MMA, Satoshi ma na swoim koncie również pasy mistrzowskie wagi ciężkiej. Pierwszy wywalczył w roku 2013. Po pokonaniu Kazuyuki Fujity na biodrach mistrza olimpijskiego zawisł pas japońskiej organizacji Inoki. Drugi tytuł, europejskiej organizacji Serbian Battle Championship, wywalczył pod koniec roku 2018, a trzeci, organizacji Heat, zawisł na jego biodrach dosłownie kilka tygodni temu. Japończyk w swojej karierze wziął również udział w turnieju wagi ciężkiej popularnej organizacji Rizin.

Dziś Ishii ma za sobą aż dwadzieścia dziewięć pojedynków w zawodowym MMA. Swoim doświadczeniem góruje więc nad Fernando Rodriguesem Jr. i w odróżnieniu od niego, zdecydowanie bardziej woli poddawać swoich rywali. Starcie Ishiiego z Rodriguesem zapowiada się więc bardzo ciekawie i może okazać się klasycznym pojedynkiem stójkowicza z grapplerem. Jak jednak ostatecznie ułoży się walka i kto wyjdzie z niej zwycięsko? Przekonamy się już 23 marca, podczas gali KSW 47 w Łodzi.

Źródło: KSW