Eddie Alvarez (29-7) nie będzie dobrze wspominać swojego debiutu dla organizacji ONE Championship. Amerykanin dość niespodziewanie przegrał z Timofeyem Nastyukhinem (13-4) przez nokaut już w pierwszej rundzie. Pomimo nieudanego występu 35-latek wciąż optymistycznie patrzy w przyszłość.

Eddie Alvarez od początku swojej kariery nie radził sobie za dobrze w debiutach. Amerykanin przegrał swoją pierwsza walkę w organizacji UFC z Donaldem Cerronem i o mały włos nie poniósł porażki podczas pierwszego pojedynku w Bellatorze. Tym razem nie mogło być inaczej! 33-latek w dość nieoczekiwany sposób przegrał swój debiut w organizacji ONE Championship z Timofeyem Nasyukhinem. W ostatnim wywiadzie Alvarez skomentował ten występ:

Pierwsza walka za mną. Przegrałem, trudno taki jest sport. To samo przydarzyło mi się w UFC, kiedy przegrałem z Donaldem Cerronem i o mały włos nie przegrałbym debiutu w organizacji Bellator. Dzieciak z Irlandii [Greg Loughran] posłał mnie na deski mocnym ciosem, ale wróciłem do walki i wygrałem. Powiedzmy tak, nie jestem fanem moich debiutów.

„The Underground King” twierdzi, że porażka z Rosjaninem jeszcze bardziej zmotywuje go do treningów:

Podczas każdej walki daję z siebie wszystko, ale czasami dobrze jest przegrać, aby znów powrócił ten ogień w brzuchu. Myślę, że to dobry czas, aby odzyskać ten ogień. Czasami musi tak długo płonąć aż zdobędziesz tytuł mistrza świata.

Zanim Amerykanin zawalczy o tytuł mistrzowski organizacji ONE, będzie musiał rozprawić się z Eduardem Folayangem. Obaj panowie zmierzą się na gali ONE: Dawn of Heroes:

Jest bardzo mocny i potrafi przyjąć cios. Wywodzi się z Wushu tak jak zawodnicy, z którymi trenuje między innymi Zabit Magomedsharipov i jego koledzy z Rosji, z którymi miałem okazję sparować w New Jersey. Wushu bardzo dobrze się sprawdza w MMA, oczekuje najlepszej wersji Eduarda od lat.

Tak jak w przypadku większości walk z udziałem Eddiego Alvareza tak i teraz możemy się spodziewać wielkich emocji. Gala odbędzie się 2 sierpnia na Filipinach.

źródło: bjpenn.com