Francis Ngannou zdecydowanie się odbudował po ostatnich niepowodzeniach. Teraz ma tylko jedno w głowie – walkę o pas.

Kameruńczyk nie kryje podziwu względem ostatniej potyczki mistrzowskiej w królewskiej kategorii:

Byłem pod ogromnym wrażeniem. Nie spodziewałem się, że pojedynek tak się potoczy. To było ekscytujące. Sprawiło, że byłem dumny z mojej dywizji. Wiedziałem, że wszystko mogło się stać. W zasadzie kiedy [Stipe Miocic] zaczął uskuteczniać te ciosy na tułów, czułem, że to może się tak skończyć. Zranił i złamał go [Daniela Cormiera].

stwierdził.

„Predator” zdaje sobie sprawę, że największa organizacja na świecie może chcieć kolejnego starcia reprezentanta American Kickboxing Academy ze strażakiem w Cleveland:

Moim zmartwieniem jest tylko trylogia Daniela Cormiera. Mogą zawalczyć trzeci, czwarty albo i piąty raz, cokolwiek zechcą. Martwię się tylko o moją kolej do pojedynku mistrzowskiego. Zasługuję na nią ze względu na moje trzy ostatnie występy. Oczekuję walki o tytuł.

przyznał.

Według Ngannou pojedynki, jakie stoczył po starciu na UFC 220 nauczyły go dużo, a także świadomość umiejętności panującego czempiona można uznać za znaczącą różnicę w ewentualnej walce:

Największą różnicą byłoby moje zgromadzone doświadczenie i rozumienie tej gry. Największą różnicą byłoby nielekceważenie Stipe. Pierwszy raz był chaosem. Nie wiedziałem, co tam robiłem. [Ostatnie występy] pomogły mi w zrozumieniu wielu rzeczy.

powiedział.

Francis od tragicznej potyczki z Derrickiem Lewisem znokautował kolejno Curtisa Blaydesa, Caina Velasqueza i Juniora dos Santosa.

Zobacz również: Michael Bisping uważa, że Francis Ngannou mógłby zdetronizować Jona Jonesa

źródło: mmafighting