Już tego wieczoru podczas UFC 230 w Madison Square Garden w Nowym Jorku Derrick Lewis (21-5) w starciu z królem dywizji ciężkiej – Danielem „DC” Cormierem (21-1), spróbuje odebrać mu pas. Wielu spisuje go na straty, jednak również liczna grupa fanów „The Black Beast” wierzy w jego możliwości, a przede wszystkim niezwykłą siłę ciosu, dzięki której znokautował już wielu przeciwników.

Wśród osób życzących Lewisowi wygranej, znalazł się również Greg Hardy (3-0). Zawodnik, bardziej znany z afery dotyczącej przemocy domowej niż osiągnięć w sporcie, oświadczył, że ma interes, by to ręka „The Black Beast” powędrowała do góry. Hardy liczy na to, że dostanie okazję, by skrzyżować rękawice z najbliższym przeciwnikiem Cormiera.

W piątek na jego profilu na Instagramie pojawił się wpis, w którym Hardy rzuca wyzwanie Lewisowi:

Ok, ok, ok, ucisz się, kochanie. Kogo tam macie, ludzie. Zróbmy awanturę lol. Chcę żeby Gruba bestia wygrała, bo będę mógł wtedy pokazać mu, że ze mną są złamane kości, krew, a nie siniaki, to właśnie szykuję dla tej dziwki lol. #peaceintheviolence #princeofwar  Książę może marzyć, on nie. I w ten sposób DC może pójść na pożarcie dla @jonnybones, a my możemy zacząć gadać o niezłej walce.

 

Jak na razie w środowisku mieszanych sztuk walki takie zachowanie może co najwyżej śmieszyć, szczególnie że Hardy nie jest nawet zawodnikiem UFC. Obecnie próbuje zapracować sobie występami na swój kontrakt z amerykańską organizacją, a czas pokaże, co mu z tego wyjdzie.

Jeśli jednak Hardy dostanie szanse w UFC, Lewis oświadczył, że nie tylko jest gotów na to starcie, ale przyjmie wyzwanie, by ukarać go za jego dawne winy:

To damski bokser. Chętnie podejmę wyzwanie. Uwielbiam nokautować damskich bokserów. Będę walczył z Gregiem Hardy’m. Będzie to odwrócenie ról, kiedy to on bił kobietę. Będę go bił tak, jakby był kobietą.

Wygląda na to, że „The Black Beast” podchodzi do sprawy na poważnie, przywołując w pamięci historię ze swojej młodości:

Dorastałem, patrząc jak moja mama i ojczym kłócą się każdego cholernego dnia. Bili się każdego dnia o jakąś głupotę. Nie toleruję czegoś takiego.

Jeśli faktycznie dojdzie do tego starcia, Lewis nie będzie miał litości dla Hardy’ego, dlatego cokolwiek wydarzy się w oktagonie, ten drugi będzie mógł mieć pretensje tylko do samego siebie.

źródło: bjpenn.com