Niestety, mimo spokojnie prowadzonej gry w oktagonie przez pierwsze rundy i trzymania dystansu, Janek dał się złapać na piekielny cios Thiago Santosa.

Pierwsza runda przebiegła pod znakiem wzajemnego badania się i szacunku. Panowie wymieniali kopnięcie za kopnięcie, akcji bokserskich nie było za wiele. Jeśli trafiał rękoma to Santos. Błachowicz spróbował obalenia, jednak nieskutecznie.

Druga runda była niezwykle wyrównana. Obaj zawodnicy odpowiadali akcja za akcję, kopnięcie za kopnięcie. Zaskoczeniem z pewnością był game plan Santosa. Spokojny, czekający na kontrę. Obaj polowali na błąd przeciwnika. Błachowicz częściej uderzał w korpus.

Trzecia runda była decydująca. Błachowicz rozpoczął na początku mocną szarża. Odsłonięty Polak był łatwym celem dla „Maretty”. Brazylijczyk trafił dwoma piekielnymi sierpami po których Polak padł na matę dobijając go kilkunastoma młotkami.

Błachowicz porażką przerwał serię czterech wygranych i znacząco oddalił się od walki o pas.

Dla „Marrety” była to czwarta wygrana z rzędu.