Historię, która kryje się za zestawieniem walki wieczoru na gali UFC 249, z pewnością już dobrze znacie. Justin Gaethje, który stanie w oktagonie naprzeciwko Tony’ego Fergusona, jest dzisiaj chyba najbardziej rozchwytywanym medialnie uczestnikiem zbliżającego się wydarzenia.

31-latek z Arizony, który 18 kwietnia spróbuje przerwać kapitalną passę 12 zwycięstw z rzędu swojego oponenta, w wywiadzie dla ESPN MMA zdradził m.in., jak wyobraża sobie przebieg najbardziej wyczekiwanego starcia w świecie sportów walki i dlaczego zdecydował się być jego częścią?

Moja rodzina jest bardzo zdenerwowana i podekscytowana. Wszyscy wierzą we mnie, sprawiają, że czuję się komfortowo, ale wiem, kogo mam naprzeciwko siebie – Tony Ferguson jest z mrocznych miejsc i tam mnie zabierze. MMA jest definiowane takimi walkami jak nasza.

Tak rozpoczął wywiad Gaethje, który już wcześniej wyrażał obawy związane z tym pojedynkiem, powołując się na wspaniały rekord Fergusona oraz krótki czas i ograniczone możliwości przygotowania się do tej walki, gdzie dotychczas raczej starał się odmawiać takich szalonych propozycji. Tym razem jednak postanowił podjąć rękawice w starciu o tymczasowy pas wagi lekkiej.

Codziennie budzę się, mając cel w swojej głowie – być lepszym od siebie z poprzedniego dnia. Im więcej dni z rzędu to robisz, tym bardziej przygotowany będziesz. Dla mnie to zawsze walka mentalna – musisz być pewny siebie, a jeśli się nie przygotowałeś – nie będziesz, albo nie w takim stopniu, w jakim powinieneś. […] Mam przed sobą 18-19 minut czystego piekła, czystej wściekłości i wiem, jak mocne mam uderzenie, ale po upływie tego czasu będzie mi ekstremalnie trudno walczyć z Fergusonem. Myślę, że jestem teraz przygotowany na 90%, a będę na 95%. Ostatnie 10 dni wymagało ode mnie dużo poświęceń, straciłem 12 funtów [ok. 5,5 kg – przyp. red.] i ani razu nie oszukiwałem. Jak już tam wejdę, dam z siebie 100%, jak zawsze. Ludzie doceniają wysiłek i dam im go maksimum. […] Nie mogę czekać całe życie. Ostatnie 5 funtów [ponad 2 kg – przyp. red.] będzie najtrudniejsze do zbicia, ale to ogromna szansa. Zbijałem już i 20 funtów [ok. 9 kg – przyp. red.] w tydzień przez swoje złe wybory. Teraz dokonałem dobrego wyboru i będzie prościej. Jestem też coraz starszych, to nie pomaga, ale dzięki słusznym decyzjom nie będzie to dla mnie problemem.

Jak widzimy, „The Highlight” nie przewiduje sytuacji, w której sędziowie będą musieli głowić się na koniec nad punktacją, wręcz te 18-19 minut mógł podać trochę na wyrost, bo sądzi, że ta czwarta runda prawdopodobnie nie będzie potrzebna, biorąc pod uwagą, jak szybko obaj zawodnicy kończyli swoje ostatnie starcia. Przypomnijmy, Gaethje jest na fali trzech wygranych z rzędu w pierwszej rundzie z Jamesem Vickiem, Edsonem Barbozą i Donaldem Cerrone, wcześniej natomiast musiał uznawać wyższość Eddie Alvareza i Dustina Poiriera odpowiednio w trzeciej i czwartej rundzie, więc trzeba przyznać, że długie pojedynki mu ostatnio nie służą.

W zestawieniach takich jak to – jeden skończy drugiego w trzech rundach. […] Wierzę, że zmieniłem już swój styl walki [od ostatnich porażek – przyp. red.], mogę znacznie lepiej zarządzać energią i bić się tak, jak w trzech ostatnich walkach. Tony jest na tyle mądry, że nie będzie mi na to pozwalał. […] Wiem, że będzie agresywny, ale popełni błędy, a ja wtedy go dosięgnę.

Zarówno Gaethje, jak i Ferguson zdają sobie sprawę z wagi tego pojedynku – wygrany będzie na papierze mistrzem i zmierzy się w walce unifikacyjnej z Khabibem Nurmagomedovem. Stawką są też wielkie pieniądze, które dodatkowo motywują do walki mistrzowskiej i również nie były bez znaczenia przy podejmowaniu decyzji przez głównych bohaterów widowiska. W czasach sportowej posuchy możemy się spodziewać naprawdę dużych wpływów federacji ze sprzedaży pay-per-view, a champion może liczyć na coś extra ze stołu.

Życie jest krótkie. Kocham te możliwości, które mam, to ryzyko, stawianie czoła swoim lękom – właśnie dlatego zgodziłem się walczyć z Tony’em, a później chcę zawalczyć z Khabibem. […] Ludzie też są dużą motywacją, czemu to robię. Jeśli nie będzie wydarzenia, wszyscy pracownicy UFC nie dostaną pieniędzy. Nie ma imprezy, nie ma pracy. Mogę im w tym pomóc, a ludziom dać trochę rozrywki, kiedy nie ma innych sportowych wydarzeń. Przy tym sam wezmę wypłatę. […] Jeśli jesteś mistrzem, dostajesz część z puli pay-per-view. Walczymy o pieniądze. To ogromna szansa zarówno dla mnie, jak i dla Tony’ego – dlatego to robimy.

Na tych celach skupia się teraz Gaethje, a co za tym idzie – walka z McGregorem będzie musiała poczekać, jeśli sprawy przybiorą dla niego pozytywny obrót. Decyzje o kolejnych zestawieniach nie należą do zawodników, pomimo że często sami wywierają presję, aby dostać walki, na których im zależy, jednak Dana White zapowiedział już, że wygrany dostaje Nurmagomedova, prawdopodobnie we wrześniu. McGregor ostrzył sobie na pewno też ząbki na rewanż z Khabibem, ale na razie niepokorny Irlandczyk o pasie może zapomnieć i pooglądać rywalizację między trójką jego kolegów z pozycji kibica. Wydaje się to uzasadnione i sprawiedliwe, tym bardziej że UFC nie zawsze stawia ludzi w kolejce po pasy jedynie ze względu na wartość sportową. Conor marketingowo wciąż dobrze sprzedaje gale, ale 40 sekund w klatce z Cerrone to chyba trochę za mało sportowo i odpowiedź z UFC mogłaby brzmieć: „Pan tu nie stał. Proszę poczekać na swoją kolej”. Poza tym, w takim gronie akurat wygrana z Kowbojem nie stanowi mocnej karty przetargowej.

Cały wywiad dostępny poniżej:

Autor: Adam Zalewski

Źródło: ESPN MMA/YouTube