Na kolejną walkę Szymona Kołeckiego w Polsce czeka wielu kibiców. Wygląda jednak na to, iż trzeba będzie się uzbroić w cierpliwość. Problemy z kolanami wciąż uniemożliwiają mu treningi – choć widzi już lekką poprawę.

Lipiec 2021 – właśnie wtedy Szymon Kołecki (10-1) po raz ostatni zameldował się w okrągłej klatce. Na KSW 62 stanął w szranki z Akopem Szostakiem (4-4) i nie dając mu najmniejszych szans, rozbił go po niespełna minucie. Następnie zmuszony był odsunąć się od zawodowego sportu – a to ze względu na kontuzje kolan, które uniemożliwiały mu odpowiednie przygotowania.

Zobacz także: „Najważniejsze jest zdrowie, którego dzisiaj nie ma” – czy Szymon Kołecki wróci do MMA?

Po kolejnej operacji sytuacja – na szczęście – wygląda już nieco lepiej. Wciąż nie da rady w pełni przygotować się do potencjalnego startu, jednakże zaczyna myśleć o powrocie na matę. Nastąpić może to dopiero za nieco ponad miesiąc.

Na pewno po ostatniej operacji czuję się dużo lepiej niż po dwóch poprzednich. Wydaje mi się, jednak, że nie na tyle dobrze, żebym mógł już trenować. Chodzę na siłownię, robię coś trzy, cztery razy w tygodniu, ale nic związanego ze sztukami walki. Nawet na worku nie boksuję. Mam bardzo dużo innych prac, projektów, których się podjąłem i nie chcę prób rozpoczęcia treningu wiązać z tą sytuacją, gdy jestem w niedoczasie. 

(…) Liczę, że te swoje sprawy pozałatwiam gdzieś do połowy lipca i wtedy spróbuję potrenować. Zacznę od stójki, bo te kolana… Oczywiście nogi w boksie są najważniejsze, ale nie pracują w tej płaszczyźnie, w której mi najbardziej dokuczały, czyli zapaśniczej, półprzysiadzie, przepychaniu, wstawaniu. W połowie lipca zobaczymy, ale jest poprawa. 

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Kołecki rywalizował w największej polskiej organizacji MMA na przestrzeni lat 2019-2021. W tym czasie zdążył stoczyć cztery starcia, wszystkie zwyciężając. Oprócz wcześniej wspomnianego Szostaka, w przegranym polu zostawił jeszcze Mariusza Pudzianowskiego (17-8), Damiana Janikowskiego (8-5), a także Martina Zawadę (29-18-1).