Wbrew pozorom, przed nami bardzo interesująco zapowiadająca się gala KSW 82. Choć to ostatni event przed wielkim wydarzeniem na Stadionie Narodowym, organizacja postarała się zaserwować nam ciekawe zestawienia. I wcale nie takie łatwe to typowania…

Zgarnij BONUS od Fortuny dla fanów MMA: 3x zakład bez ryzyka na start!

Brian Hooi vs. Andrzej Grzebyk

Grzegorz: Brian Hooi w swoim pierwszym main evencie dla organizacji KSW podejmie Andrzeja Grzebyka. Będzie to z całą pewnością bardzo interesujący pojedynek, który prawdopodobnie będzie się toczył wyłącznie w płaszczyźnie stójkowej.Jako fan Andrzeja Grzebyka przyznam, że jestem mocno rozczarowany jego występami dla organizacji KSW. Polak narobił fanom apetytu w debiucie dla największej promocji MMA w Polsce, kiedy świetnie rozegrał walkę z Tomaszem Jakubcem, brutalnie go nokautując. Później, dwie niepotrzebne walki z Mariusem Žaromskisem, które można pominąć, następnie dwie porażki w naprawdę słabym stylu. Mam wrażenie, że Grzebyk zostawił solidny kawał siebie w pierwszym pojedynku z Litwinem, po czym nigdy już nie wrócił taki sam. Polak miał także myśli o zakończeniu kariery, co jest dość niepokojące. Ponadto, martwi mnie brak stałego sztabu przygotowawczego i odpowiednich trenerów. Gdyby wyeliminował te problemy, sądzę, że miałby duże szanse na dojście do pasa organizacji KSW.
Stylistycznie, obaj zawodnicy lubują się w wymianach stójkowych. Żaden z nich nie szuka raczej zejść do parteru, choć jeśli którykolwiek miałby to zrobić, uważam, że będzie to Polak. Hooia Piętą Achillesową są głównie wysokie kopnięcia, po których często pada, bądź jest znokautowany. Po ostatniej jednak walce z Jivko Stoimenovem, można powiedzieć, że mocno nad tym aspektem pracował, gdyż Bułgar ani razu nie był w stanie zranić headkickiem Holendra, a prób podjął naprawdę bardzo dużo. Hooi jest także niezwykle dynamiczny na nogach, sprawnie składa kombinacje, potrafi też świetnie kontrować – dobrze odnajduje się zarówno w odpowiedzi na akcje przeciwników, potrafi również sam inicjować ataki. Ponadto, ma dobry timing i siłę ciosu. Niekiedy odwołuje się do kopnięć, choć w większości polega na boksie. Ma całkiem sprawne zapasy defensywne, dlatego sprowadzić go do parteru nie będzie łatwo.
Andrzej Grzebyk przed kontuzją nogi był naprawdę bardzo ruchliwym zawodnikiem, który kopał w niestandardowym stylu, często torując sobie właśnie akcjami nożnymi drogę do zwycięstwa. Po pierwszej walce ze wspomnianym Litwinem, sytuacja wygląda nieco inaczej. Polak nie pracuje już tak doskonale na nogach, daje się zamykać na siatce, rzadko używa kopnięć. Na papierze, arsenał Grzebyka jest znacznie większy, natomiast mam wrażenie, że na tym etapie kariery nie jest on w stanie wydobyć z siebie pełnego potencjału. A to w tym pojedynku będzie kluczowe – odpowiednie przygotowanie zarówno fizyczne jak i mentalne. Zawirowania, które dzieją się w jego życiu – budowa domu, narodziny dziecka – także nie pomagają w lepszym przygotowaniu formy startowej. Gdyby jednak założyć, że Andrzej wszystko sobie poukłada i znajdzie odpowiedni team, stawiałbym na jego zwycięstwo. Aktualnie jednak bliżej mi do wygranej Hooia, choć wcale Polaka nie skreślam.
W pojedynku, Hooi będzie wywierał presję i starał się narzucić swoje tempo, spychając Grzebyka pod siatkę, kiedy mu się to uda, zasypie go ciosami podobnie, jak zrobił to Tomasz Romanowski. Po jednym z ciosów, pod Grzebykiem ugną się nogi, dobicie w parterze zmusi sędziego do przerwania pojedynku. Mój typ: Brian Hooi przez TKO w 1. rundzie.

Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Grzebyk: 1.90
Hooi: 1.90

Sebastian Przybysz vs. Filip Macek

Grzegorz: Filip Macek zadebiutuje w organizacji KSW, od razu podejmując trudne wyzwanie w postaci byłego mistrza – Sebastiana Przybysza.
Czech z całą pewnością będzie dobrym wzmocnieniem rosteru organizacji KSW, natomiast jakoś nie bardzo pasuje mi do tego starcia. Uważam, że Przybysz powinien zmierzyć się z lepszym oponentem na tym etapie kariery.
Sebastian to bardzo dobrze poukładany zawodnik, który posiada dobre szlify w każdej płaszczyźnie. Mocno pracował nad siłą fizyczną, po porażce z Antunem Račiciem. Przełożyło się to na wyniki kolejnych pojedynków, gdzie był w stanie wygrywać z naprawdę mocnymi zawodnikami. „Sebić” wykorzystywał w tych pojedynkach nie tylko swoją wszechstronność, ale również dobre fight IQ, które zawiodło w ostatniej, przegranej walce z Jakubem Wikłaczem. Przybysz za bardzo chciał, szukając sprowadzeń we wspomnianym pojedynku, co się na nim zemściło. Polak nie szuka zwykle na siłę sprowadzeń, starając się utrzymywać walki w stójce i tam rozdawać karty. Przybysz doskonale kopie i wyprowadza fajne kombinacje bokserskie. Ma także dobre parametry fizyczne – wzrost, zasięg, z których robi świetny użytek. Dysponuje także dobrą siłą uderzenia. W ostatnich rundach, Polak często zaznacza końcówki walk, sprowadzając rywali, bądź wpinając się im za plecy, skąd praktycznie nie mają ucieczki. Przybysz jest również kreatywny pod kątem poddań.
Filip Macek to bardzo jednowymiarowy zawodnik. Czeski fighter ma bardzo ograniczony zasób technik – które potrafi wyciągać głównie z pozycji dolnej w parterze, albo przy próbie sprowadzenia. Macek lubuje się przede wszystkim w duszeniach zza pleców, gilotynach, balachach czy duszeniach trójkątnych nogami. Jeśli walka trafi zatem do parteru, będzie tam z pewnością stanowił zagrożenie, a Polak będzie musiał mieć się na baczności, gdyż każda zła decyzja, którą podejmie, skutkować może porażką. Jeśli natomiast Jakub Wikłacz, którego cenię sobie znacznie wyżej od Maćka, nie był w stanie przez prawie 11 rund poddać Przybysza (choć dwa razy był naprawdę blisko) – to nie widzę także takiej możliwości u Maćka.
Podsumowując, najbezpieczniej będzie tę walkę toczyć w stójce, gdyż tam zapowiada się to na grę do jednej bramki. Przybysz powinien bez problemu wybronić potencjalne próby obalenia ze strony Czecha, a jak sam zdecyduje się na przeniesienie walki do parteru, to jego dobra kontrola powinna wystarczyć, aby w ten sposób dotrwać do końca rundy. Uważam jednak, że walka rozstrzygnie się wyłącznie w stójce, a Przybysz zanotuje nokaut w granicach drugiej rundy, kiedy to przyjęte uderzenia i kopnięcia odłączą w końcu Czecha. Mój typ: Sebastian Przybysz przez KO w 2. rundzie.

Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Przybysz: 1.27
Macek: 3.77

Bohdan Gnidko vs. Rafał Kijańczuk

Fabian: Łącznie 26 zawodowych walk i tylko jedna decyzja. Tak okazale prezentuje się rozkład pojedynków Rafała Kijańczuka i Bohdana Gnidki. To zapowiada iście piorunujące starcie, przy którym nie można wprost mrugać. Dość powiedzieć, że Ukrainiec potrzebował 43 sekund w okrągłej klatce KSW, aby całkowicie odciąć prąd Damianowi Piwowarczykowi i brutalnie ubić Madalina Pirvulescu.
Gnidko to czysty chaos. Od pierwszych sekund naciera z ciosami i spycha przeciwnika do defensywy. Przed angażem w KSW wiele walk starał się otwierać zapasami. Błyskawicznie obalał i tam ubijał. W polskiej organizacji to stójkowy zabijaka. Przez bardzo krótkie pojedynki trudno jest określić jak zasoby kondycyjne Ukraińca, jak wygląda będąc z dołu lub jak odporna jest jego szczęka. Można natomiast powiedzieć, że całkiem sprawnie obala np. przechwytując niskie kopnięcie i wycinając rywala. Pracuje bardzo agresywnymi sierpami, ale też właśnie Piwowarczyka skontrował prostym. Brakuje tam trochę planu B, gdyż wkłada w to maksymalny impet odsłaniając się na zagrożenie. Do tej pory jednak nikt tych okienek na ulokowanie własnych ciosów nie wykorzystał. Lepiej technicznie wyglądają wysokie kopnięcia Bohdana. W walce z Pirvulescu widać było, że jest to plan, ponieważ dwukrotnie próbował tej techniki w krótkim odstępie czasu. Wciąż więcej pytań niż odpowiedzi, ale występy daje bezbłędne.
Rafał Kijańczuk wydaje się bardzo dobrym partnerem do tańca by zrobić niezłą awanturę w klatce. Nawet jakby bardzo chciał to nie jest w stanie opanować swoich morderczych żądzy i raczej będzie już zawsze takim zawodnikiem, który przeplata wygrane z przegranymi, pewnego poziomu nie przeskoczy, ale zawsze zapewni duże emocje. Bardzo niepokojące było, że obalał go słabiutki Marc Doussis. Kijana sprawnie wykorzystał karygodny błąd Niemca, ale takie sytuacje nie mogą się przydarzać. Rafał Bardzo często odwołuje się w swoich starciach do boksu. Regularnie kopie na różnych wysokościach, ale nie jest to gamechanger jego gry. On dynamicznie wpada z ciosami i w przeciwieństwie do Ukraińca nie trzyma tak dystansu. Daje się zamykać na siatce i liczy na ustrzelenie rywala w szalonej wymianie cepów. To często go gubi. W połączeniu z nieciekawą szczęką zawsze jest to rosyjska ruletka.
Wydaje mi się iż Gnidko może bardzo łatwo sprowokować Kijańczuka do nieco barowej bójki już w pierwszych sekundach starcia. Rafał pójdzie w to co zna najlepiej czyli czysty żywioł, ale to Ukraińca widzę w takiej potyczce jako faworyta. Jest celniejszy, zrywniejszy i bardziej odpowiedzialny w momentach stykowych. W przypadku przeciągnięcia się pojedynku szanse Rafała rosną, ale widzę też możliwości obaleń ze strony Gnidki. Może też wciągnąć będącego na wstecznym Rafała w klincz i tam podmęczać. Docelowo jednak jest to starcie do pierwszego błędu i komu pierwszemu szczęka nie wytrzyma. Będzie to Polak. Mój typ: Bohdan Gnidko TKO w 1. rundzie.

Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Gnidko: 1.43
Kijańczuk: 2.83

Donovan Desmae vs. Rauli Tutarauli

Fabian: Pojedynek Raula Tutarauliego z Donovanem Desmae poziomem swobodnie odnalazłby się na większości gal obecnego UFC i wcale nie odstawałby od poziomu wielu prelimsów, a nawet niektórych kart głównych. Obaj debiutowali w KSW z rewelacjynym Romane Szymańskim. Obaj wrócili na tarczy, ale to zawodnicy wyróżniajacy się poziomem w skali europejskiej. Belg jest weteranem i byłym pretendentem do pasa Cage Warriors (wielu do dziś uważa, że pokonał Sardariego), Gruzin natomiast dysponuje kolosalnym doświadczeniem zbieranym na wielu prestiżowych galach wschodniej Europy.
Desmae odbił się po nieudanym debiucie dwiema bardzo imponującymi wygranymi przez poddanie. Walczy z obu ustawień, jest zdyscyplinowany defensywnie, nie podpala się, nie jest też zawodnikiem, który przesadnie dyktuje tempo. Lubi wojować ze wstecznego, asymilując się z tym co narzuci rywal i na to odpowiadać kontrami. Czasem oczywiście przejmuje stery. Po pewnym czasie nieco się irytuje, rusza z szarżą na rywala i szuka klinczu, ale całościowo to metodyczny zawodnik. Pracuje pojedynczymi uderzeniami, kombinacje stosuje po skróceniu dystansu przy próbie przejęcia inicjatywy. Obaleń szuka głównie za nogi. Z nieco większej odległości inicjuje sprowadzenie do jednej nogi, a po obronie i lądowaniu pod siatką podbiera drugą kończynę oponenta i skutecznie obala. Ma bardzo niedoceniane BJJ. Sposób w jaki niemal dwiema technikami jednocześnie poddał Rajewskiego zasługuje na uznanie. To też dobry scrambler. Pracuje w klinczu, ma przyzwoite defensywne zapasy. Niekiedy wraz z rozwojem wypadków miewa kłopoty kondycyjne. Główny zarzut wobec Belga to jego niekiedy przesadna bierność. Jest bardzo odporny, bo nawet w momencie niezwykłego zagrożenia ze strony Sowińskiego opanował sytuację i powrócił w wielkim stylu, ale czasem brakuje podkręcenia tempa i ryzyka. Chowa się za podwójną gardą próbując przeczekać i przypłaca to przegraną walką na kartach punktowych. Może to wynikać z przeciętnej kondycji, ale to też po prostu styl Donovana. Potrafi wyczarować genialne poddania, wdać się w mocną bitkę stójkową, ale też przejść obok konkretnych rund, tracąc wcześniej wypracowaną przewagę i skazując się na bliskie decyzje sędziowskie.
W przypadku Raula Tutarauliego można praktycznie kalkować opis sprzed walki z Romanem Szymańskim. Gruzin dysponuje dużą tężyzną, jest bardzo silny, a przy tym zrywny i wpada z obaleniami niczym pociąg. Rzuca sporo sierpów, które mają skupić uwagę przeciwnika na zagrożeniu stójkowym i błyskawicznie nurkuje w jego nogi. Wywraca spod siatki, wpada na środku pola walki. Jest w tej materii elastyczny. Bardzo ciasno kontroluje jednak w tym niekiedy dzikim szale zostawia furtkę na poddanie. Taką w genialny sposób odnalazł Roman Szymański. Dobrze obala z klamry, po wyniesieniach. Trzeba przyznać, że stricte zapaśniczo to jest styl kompleksowy. Stójkowo liczy się dla niego czysta przemoc. Mocne kombinacje prawego krzyżowego, doprawione prawym sierpem. Takie szarżujące sierpy to broń, która przyniosła Gruzinowi wiele nokautów. Zdawało się, że był obalany, oddawał pozycję mimo iż w teorii dobrze odrzucił biodra. Z tego impasu nagle lądował na plecach. Ale sam też potrafi genialnie skontrować obalenia. Wzorowo dokonywał tego w walce z Plamenem Bachvarowem gdzie pacyfikował zejście do nóg Bułgara i sam go przewracał. Potrafi zaskoczyć nietuzinkowym kolanem czy mocarnym podbródkiem, ale całość bywa chaotyczna. Praktycznie nie jest zagrożony w stójce. Dzika agresja połączona z tendencją do kotłów zapaśniczych nie zostawia wiele miejsca rywalom na ulokowanie ciosów, a sam Raul swoje potrafi przyjąć.
Ta konfrontacja to bajeczna mieszanka. Z jednej strony obaj są bardzo odporni na uderzenia, z drugiej chimeryczność Desmae sprawia iż trudno go skreślać. Ma wystarczajacy grappling, aby powtórzyć wyczyn Romana Szymańskiego, ale myślę, że po nieudanym debiucie Raul będzie dużo uważniejszy i nie da się złapać w pułapkę. Co więcej może dłuższymi fragmentami prowadzić pojedynek w stójce i drenować bak z paliwem walczącego na wstecznym „Vegasa”. Od drugiej rundy, gdy Donovan nieco zwolni swoje ruchy może przejść do regularnych obaleń i kontroli. To starcie jest dużo bliższe niż się wielu osobom wydaje i przy całym szacunku dla przekrojowości i nieprzeciętnych umiejętności Desmae, faworyzuję zdolnego do siania większego spustoszenia Raula. Mój typ: Raul Tutarauli decyzją.

Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Tutarauli: 1.43
Desmae: 2.83

Gracjan Szadziński vs. Wilson Varela

Michał: Kolejne ciekawe starcie tej gali. Waracający po porażce Gracjan Szadziński będzie chciał udowodnić, że dalej może rywalizować na poziomie KSW. Przeciwnikiem jest Francuz, Wilson Varela. Polak z pewnością będzie mocno odstawać warunkami fizycznymi w tym pojedynku, 10 cm wzrostu i blisko 20 cm zasięgu przewagi może już być problemem. Berserker będzie musiał pokazać to, co ma najlepsze: szybkie uniki, skrócenie dystansu i mocne ciosy. Nie będzie jednak tak łatwo – mimo porażki z Maćkiem Kazieczko, Francuz to dalej groźny zawodnik, który potrafi przenieść walkę na ziemię i wygrać. Długie ręce oraz nogi dają mu wachlarz wielu technik. Myślę, że Francuz przetrwa pierwszą mocną rundę, zaciągnie Polaka do parteru i podda w drugiej rundzie. Mój typ: Varela przez poddanie.

Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Szadziński: 1.57
Varela: 2.41

Anita Bekus vs. Aleksandra Toncheva

Michał: Uważam, że Aleksandra Toncheva jest zbyt mocno przehypowana. To solidna zawodniczka, jednak w żadnym aspekcie nie jest wybitna. Ma mnóstwo braków stójkowych, słabo rusza się na nogach i jest mocno czytelna w zadawaniu ciosów. Bekus także ma swoje ograniczenia, jej ofensywa zarówno stójkowa jak i parterowa nie jest najwyższych lotów, jednak na tle Tonchevej, przynajmniej stójka wygląda lepiej. Polka w tym pojedynku powinna uważać na klincz, walka w stójce także powinna być elementem w którym Bydgoszczanka powinna odnosić sukcesy. Jeśli uniknie klinczu i będzie mądrze uciekać plecami od siatki powinna wypunktować Toncheve. Mój typ: Bekus decyzją. 

Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Bekus: 2.08
Toncheva: 1.75

Robert Maciejowski vs. Wiktor Zalewski

Filip: Wiktor Zalewski i Robert Maciejowski otworzą kartę walk sobotniej gali KSW 82. Obaj panowie to strikerzy, ale zupełnie inni stylowo. Robert Maciejowski obdarzony kowadłem w lewej ręce, dysponuję stójką nieszablonową, którą potrafi sprawić zakłopotanie w defensywie rywala. Odwrotnie ustawiony zawodnik z Żywiecczyzny stara się wywierać presję, a jego firmowy lewy sierpowy ma nokautować rywali. Rękawice skrzyżuje z nim również odwrotnie ustawiony Wiktor Zalewski, który świetnie się porusza na nogach, a jego firmową bronią jest lewy high kick. Maciejowski dysponuje większym doświadczeniem, wie jak się walczy w KSW, zaznał gorycz porażki, ale opuszczał okrągłą klatkę także w glorii zwycięstwa. Dla Zalewskiego będzie to nowe miejsce, aczkolwiek gala studyjny może się okazać pomocna. Gdyby Robet Maciejowski miał klub na pełny etat i nie pracował fizycznie w trakcie przygotowań, to chyba nie wahałbym się, żeby wskazać go w roli faworyta. Oczywiście odwiedza łódzki Octopus, ale wciąż jest to tylko kilka dni w tygodniu łączone z pracą fizyczną i podróżami między Żywcem, a Łodzią. Reprezentant WCA obdarzony jest sporym potencjałem i skupia się całkowicie na rozwoju i ma atuty, żeby pokonać Roberta. Obaj agresywni, lubujący się w skończeniach przed czasem, więc decyzji tutaj się nie spodziewam. Dla stawiających na fortunie polecam zakład na to, że walka nie dotrwa do decyzji, bo wskazanie zwycięzcy jest tutaj piekielnie trudne. Równa walka, każdy może trafić firmówką, ale coś mi podpowiada, że Zalewski, to człowiek, o którym będziemy mówić po tej gali w samych superlatywach i to jego ręka powędruje w górę. Mój typ: Wiktor Zalewski przez KO/TKO w 1. rundzie.

Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Maciejowski: 1.80
Zalewski: 1.90

Jeśli chcesz obstawić pojedynki zbliżającej się gali KSW 82 lub innych wydarzeń MMA, zajrzyj koniecznie TUTAJ lub kliknij w banner poniżej.