Przy okazji jednego ze zwiastunów gali KSW, Maciej Kawulski dał do zrozumienia, komu w głównej mierze dedykowany jest jego produkt. W skrócie przekaz był prosty – mamy gdzieś opinię ekspertów/hardkorowych fanów, liczą się tylko nasi „chlebodawcy”, czyli tzw. „Janusze”, bo to oni wykupują na pniu znakomitą większość każdej hali w Polsce finansując w znacznej mierze gale Konfrontacji Sztuk Walki. Co oczywiste zabolało to wszystkich tych, którzy zaliczają się do tej wąskiej grupy. Reakcja środowiska była spójna, od niedzielnych fascynatów MMA, przez forumowych wyjadaczy, po największe tuzy redakcyjnego świata MMA. Wszyscy poczuli się urażeni, zbojkotowani, może nawet mentalnie wykluczeni z elementarnego wydarzenia w naszym świecie, świecie mieszanych sztuk walki w Polsce. Bo wiele można mówić, pisać i się zarzekać, że UFC UFC UFC, ale jednak poziom emocji ze względu na całą otoczkę, liczbę wywiadów, wpisów, wideoblogów, łącznie z zagadką tego, co zaserwuje nam na otwarcie gali Matheo jest zawsze trochę wyższy przy okazji produkcji spod szyldu KSW. Jest to oczywiście dość naturalne, Ci zawodnicy są nam bliżsi, częściej ich słuchamy, oglądamy, widujemy, sympatyzujemy z nimi. Promocja UFC w Polsce jest na poziomie żadnym, stąd sytuacja, w której gala KSW jako całość interesuje nas bardziej niż kolejny Fight Night z bandą anonimów, czy nawet gala numerowana z poprzestawianą rozpiską, albo najwyżej 2-3 mocno ciekawymi walkami. Oczywiście wyjątkiem są walki Aśki czy Janka, ale patrząc na facebookowe profile zawodników nie ma złudzeń. Damian Stasiak, Bartosz Fabiński, Paweł Pawlak, Izabela Badurek, Daniel Omielańczuk, Piotr Hallmann, Krzysiek Jotko, Łukasz Sajewski i Peter Sobotta łącznie mają tylu fanów ile ma Rafał Moks. Janka, jako byłej gwiazdy KSW nie liczę, Joasia jest już globalną gwiazdą, a Karolina i Damian dopiero podpisali kontrakt z UFC. Te liczby są dość wymowne. Z resztą oglądalność UFC w Krakowie czy UFC w Berlinie z walką Asi o pas sięga pewnie oglądalności karty wstępnej gal KSW.

Do sedna… Nie wiem, co miało bezpośredni wpływ na modyfikację logiki, którą dotychczas kierowali się włodarze KSW, ale TAK TRZYMAĆ! Karty walk gal KSW 32, a w szczególności gali KSW 33 niemal nie posiadają słabych punktów, przeanalizujmy więc to nieco głębiej:

Pudzianowski vs Graham – Mariusz po serii wygranych schodzi z umownej indywidualnej ścieżki, na ścieżkę prowadzącą do pasa. Dostaje zatem zawodnika z rekordem w KSW 1-1, mającym na koncie porażkę w mimo wszystko dobrym stylu z mistrzem. Walka z Peterem pokaże nam jak na tle byłego rywala Karola Bedorfa wygląda Pudzian i czy faktycznie może zacząć myśleć o pasie KSW królewskiej dywizji.

Mańkowski vs Taylor – nic dodać, nic ująć. Planowany rywal Borysa przegrywa z „JT Money”, więc co robi KSW? To, co trzeba, ściąga pogromcę Tsareva mistrzowi KSW. „Przypadkowy eliminator” maksymalnie „ulogicznia” to zestawienie.

Różalski vs McSweeney – pierwotne zestawienie wraca na rozpiskę. Marcin „wraca”, KSW nie ściąga mu ogóra na przetarcie i wzniecenie ognia tylko z grubej rury serwuje mu twardego Anglika, o to chodzi!

Reljic vs Narkun – Goran w nieprzekonujący sposób pokonuje Atille Vegha zostają mistrzem, a Tomek w bardzo przekonujący sposób pozbywa złudzeń Karola Celińskiego. Gdy dodamy do tego drobne kontrowersje i wyrównane pierwsze starcie Chorwata z Polakiem, zestawienie jest absolutnie logiczne.

Gamrot vs Piraev – rewelacyjne wzmocnienie dywizji lekkiej, dla rewelacyjnego i niepokonanego „Gamera” największe wyzwanie w karierze. Poprzeczka się podnosi, na tym to ma polegać!

Moks vs Wallhead – o wiele bardziej doświadczony, twardy, silny, wszechstronny Anglik może okazać się czarnym koniem nie tylko tej gali, ale całej dywizji półśredniej w KSW. Nokauty i poddania na zawołanie, żadnych braków kondycyjnych, 10 lat w klatce – jakieś „ale”?

Włodarek vs Thompson – dla aspirującego po najwyższe cele „Komara”, który odnotował już 2 zwycięstwa w KSW, były rywal Bedorfa i Pudzianowskiego to z pewnością dobry sprawdzian, a dla Oliego ostatnia szansa, wszystko się zgadza.

Cooper vs Falcao – dwóch ostatnich rywali Chalidowa razem z klatce, nie ma tu przypadku, a tym bardziej braku logiki. Drabinka tworzy się sama…

Jak widać powyżej, naprawdę nie ma się do czego przyczepić, jeśli chodzi o logikę zestawień. Jedyna rzecz, jaka może się nie podobać pomijanym do tej pory zagorzałym fanom MMA, to kolejność walk. Walki mistrzowskie tj. Borysa z Taylorem i Reljica z Nerkunem powinny być kolejno Main Eventem i Co-Main Eventem gali, lecz ze względów marketingowo-promocyjnych i nie tylko w walce wieczoru znalazł się Mariusz Pudzianowski, a walka „Różala” jest oczko wyżej niż starcie o mistrzowski pas wagi półciężkiej. Wszystkiego mieć nie można, ale skoro ta kolejność dla zawodników nie ma najczęściej żadnego znaczenia, bo każdy chciałby walczyć najlepiej pierwszy, to i my jesteśmy chyba w stanie jakoś to przeboleć.

Krótko mówiąc nie da się nie zauważyć jak mocno pasjonaci MMA zostali docenieni nie tyle w przypadku gali KSW 32, co w przypadku KSW 33. Zdaję sobie sprawę, że właściciele KSW nadrzędnie nie kierowali się naszym „dobrem”, bo przecież taki rarytas jak Materla vs Chalidow przyciągnie wszystkich tak samo mocno na halę i przed telewizory, ale połączyli tą jeszcze niezaprezentowaną do końca rozpiską przyjemne z pożytecznym w prawdopodobnie najlogiczniejszy do tej pory sposób. Gdy wszyscy myśleli, że po ogłoszeniu walki 100-lecia fani dostaną same zapychacze na karcie krakowskiej gali, Martin i Maciek uderzyli w środowisko superman punchem! Michał Kita w KSW! Najmniej medialny zawodnik ze ścisłej czołówki wagi ciężkiej w Europie zmierzy się na wejściu z mistrzem Karolem Bedorfem. W żadnym wypadku nie jest to transfer ku uciesze Januszy, to transfer dla nas, dla tych, którzy żyją MMA na co dzień, a nie od święta. Później nie było wcale gorzej: Drwal vs Karaoglu – starcie puncherów, Sowiński vs Erbst o pierwszy w KSW pas dywizji piórkowej, czy Azhiev vs Bakocevic – czyli 132kg w klatce, którą warto solidnie wzmocnić przed nadchodzącym huraganem! Z ogłoszonych starć jedynie jedno, a konkretnie jedna zawodniczka budzi u wielu niesmak i kontrowersje. Kamila Porczyk traktowana jako freak wraca po batalii z „gwiazdą” ukraińskich gal w starciu z nową twarzą KSW w wersji żeńskiej Kasią Lubońską, która po odejściu Karoliny Kowalkiewicz ma być jej następczynią w promocji kobiecego MMA. Mnie osobiście to zestawienie nie uwiera, bo Porczyk to bardzo dobre nazwisko, na którym Kasia ma szansę się wypromować, a je nie jestem pewien czy presja, jaka na niej będzie spoczywać pozwoli jej tę szansę wykorzystać. Tak czy inaczej ta karta 28 listopada przejdzie do historii nawet bez tych 3 brakujących zestawień. KSW zrobiło fenomenalną robotę. Bilety schodzą jak trzeba, hardkorowi fani szykują swój sektor jak to miało miejsca na krakowskim UFC, a na forach, facebookach, tweeterach i w innych mediach społecznościowych zachwalań ostatnich działań duetu Kawulski & Lewandowski nie ma końca. Nie wiem czy Panowie znaleźli złoty środek, ale życzę sobie, im, wam drodzy fani oraz chyba przede wszystkim zawodnikom tylko jednego – zero zmian w obu rozpiskach, jeśli do tego dojdzie to termin „KSW Logic” przejdzie do historii…

Mariusz Olkiewicz

(grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)