Krzysztof Jotko nie ma zamiaru robić sobie zbyt długiej przerwy po minionej wygranej. Jak zapowiedział w rozmowie z mediami tuż po zakończonym wydarzeniu, jeżeli tylko z jego zdrowiem wszystko będzie w porządku, chciałby powrócić do klatki jeszcze przed upływem bieżącego roku. 

Krzysztof Jotko (23-5) podczas UFC Vegas 38 stanął w szranki ze schodzącym z wyższej dywizji, Mishą Cirkunovem (15-7). Wizja pojedynku z potencjalnie silniejszym fizycznie zawodnikiem jednak wcale go nie przerażała i jeszcze przed nim zapowiadał skończenie. Ostatecznie nie udało się do tego doprowadzić i obaj zawodnicy stanęli do werdyktu. Na szczęscie dla Polaka, sędziowie uznali, że zrobił więcej, by zasłużyć na triumf, finalnie zgarniając niejednogłośną decyzję. 

Zobacz także: UFC Vegas 38: Krzysztof Jotko niejednogłośnie lepszy od Mishy Cirkunova

Jak się później okazało – starcie z Cirkunovem było dla Jotki ostatnim w obowiązującym go kontrakcie. Nic więc dziwnego, że chciał się jak najlepiej pokazać, w celu uzyskania nowej umowy. Po zakończonej gali, jasno dał do zrozumienia, że był to dla niego jeden z największych motorów napędowych. 

Wiesz co? Mam nadzieję, że dzięki temu otrzymam nowy kontrakt z UFC, bo to była moja ostatnia walka na poprzednim. Oby Danie White’owi oraz Mickowi Maynardowi się to spodobało i wyślą mojemu menadżerowi kolejną umowę. Moja żona, moja rodzina i oczywiście nowy kontrakt – to była główna motywacja. Uwielbiam to robić, a UFC jest organizacją, w której chcę zakończyć karierę. 

Oczywiście na ten moment nie wiadomo, kiedy ponownie wejdzie do klatki. Sam przyznaje jednak, że jeżeli z jego nogą (która opuchnęła po jednym z pierwszych kopnięć) wszystko będzie dobrze, możemy się go spodziewać pod koniec tego roku. 

Jutro wracam do domu i spotykam się z lekarzami. W poniedziałek sprawdzam nogi i jeśli wszystko jest z nimi w porządku, możliwe, że chciałbym zawalczyć jeszcze w tym roku, a jeżeli nie, to na początku przyszłego. 

Jotko występuje pod sztandarem UFC nieprzerwanie od 2013 roku. W tym czasie zaliczał kilka upadków, lecz – oczywiście – nie zabrakło także sporej ilości wzlotów. W przegranym polu zostawiał chociażby Scotta Askhama (19-5), Eryka Andersa (14-5), czy Marc-Andre Barriaulta (13-4). 

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Krzysztof Jotko (@krzysztofjotko)

Źródło: YouTube/MMA Junkie, Instagram/Krzysztof Jotko