Borys Mańkowski sposobi się do powrotu po 1,5-rocznej przerwie. Gdzie i kiedy ponownie zobaczymy „Diabła Tasmańskiego” w akcji, tego jeszcze nie wiadomo, ale on sam jest otwarty na bardzo różne scenariusze.
Borys Mańkowski (22-11-1) ostatni raz w klatce KSW zameldował się w styczniu 2023 roku. Polak doznał wówczas bolesnej przegranej w walce z Valeriu Mirceą przez TKO (latające kolano i dobicie w parterze). Była to jego trzecia porażka z rzędu w największej organizacji MMA nad Wisłą. Nic zatem dziwnego, że „Diabeł” postanowił nieco odpocząć i nabrać dystansu.
W rozmowie z Antkiem Partumem („Kanał Sportowy”) Borys przyznał, że aktualnie trenuje juz regularnie i szykuje się do powrotu.
Prowadzący zapytał, czy na liście potencjalnych pojedynków „do zrobienia” znajduje się walka pięściarska z niedawnym pogromcą Mameda Khalidova – Tomaszem Adamkiem. Co ciekawe, Borys nie wyklucza takiego starcia.
Większość ludzi powie, że Borysa powaliło, ale chciałbym.
mówi zawodnik „Czerwonego Smoka Poznań”.
Powaliło, bo Adamek jest Adamkiem, pomimo rdzy i wieku. No i powaliło Borysa, bo byłaby przepaść wagowa. Ale szczerze? Przyjąłbym taką propozycję. To przypominałoby nieco początki MMA, gdy walczyli zawodnicy z różnych styli i różnych kategorii, choć, oczywiście, bilibyśmy się na zasadach boksu. Wiem, że istniałoby ryzyko, że po walce z Adamkiem szukałbym swojej głowy na księżycu, jednak chętnie podjąłbym się takiego wyzwania. To byłoby dla mnie wielkie wyróżnienie, bo Adamek to absolutna legenda. No i zarobiłbym pewnie dobre siano.
podsumowuje były mistrz KSW.
„Tasmański Diabeł” z rozwagą i ostrożnością podchodzi do kolejnych pojedynków. Jak sam mówi, zostało mu pewnie jeszcze z 5-6 walk do zrobienia. Przyznaje też, że marzy o tym, aby jeszcze raz założyć na biodra mistrzowski pas KSW.
Bycie mistrzem UFC jest poza zasięgiem, więc moim realnym marzeniem jest zdobycie pasa KSW w kategorii 77. Chciałbym zdobyć pas i powiedzieć wtedy: „dziękuję, dobranoc” i zakończyć karierę.
podkreśla Borys.
Zobacz także: „Łatwe pieniądze” – Adamek po walce z Khalidovem