Ponad 1,5 roku czekał Marcin Tybura na wygraną w organizacji UFC. Wczoraj zdominował na pełnym dystansie Sergeya Spivaka i powrócił na drogę zwycięstw. Co dalej z Polakiem? Jakie ma plany?

Zobacz także: UFC Norfolk: Marcin Tybura jednogłośnie wypunktował Sergeya Spivaka

W rozmowie z dziennikarzami po gali w Norfolk, Marcin przyznał, że był nieco bardziej zestresowany przed bojem ze Spivakiem, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to może być jego ostatnia w barwach UFC, jeśli przegra. Starał się jednak podejść do sprawy z chłodną głową i pełną koncentracją na celu, czyli wygranej.

Może ta presja trochę mnie hamowała, bo zamierzałem pokazać się dużo lepiej, efektowniej… ale wygrana to wygrana i czuję się z nią dobrze.

powiedział Marcin.

W opinii Polaka, do przewidzenia była jego przewaga grapplerska nad rywalem. Tybura stwierdził, że spodziewał się właśnie takiej dominacji w tej płaszczyźnie, jak to widzieliśmy podczas walki.

Wedle słów Marcina, cały czas przed walką pozostawał spokojny i pewny siebie. Niewątpliwie pozytywny wpływ na jego nastawienie miała zmiana klubu i praca z nowym trenerem, Johnem Woodem.

Czuję się świetnie. Przeprowadziłem się do Las Vegas na czas przygotowań. Pobyt tam i możliwość złapania innej perspektywy może nie zmieniły mnie całkowicie, ale pozwoliły spojrzeć na niektóre rzeczy inaczej i opanować nowe techniki.

potwierdził Marcin.

Zapytany o to, gdzie i kiedy możemy spodziewać się jego powrotu, Polak szybko odpowiedział:

Jestem gotów na wszystko, co pozwoli mi piąć się w górę. Może Marcos Rogerio de Lima, który walczył tydzień temu, wyjdzie do walki ze mną? Zbliża się świetny event w Perth w Australii. Miałem już okazję tam walczyć i chętnie bym tam wrócił.

Poniżej cały wywiad:

źródło: YouTube/MMAJunkie.com