Jeżeli tylko Jon Jones bądź Ciryl Gane nie będą w stanie przystąpić do mistrzowskiej walki na UFC 285, jest kandydat, który chętnie wejdzie na zastępstwo. Chodzi o naszego rodaka – Marcina Tyburę, który dopiero co sięgnął po kolejną wiktorię pod szyldem UFC.

W miniony weekend byliśmy świadkami gali UFC Vegas 68, podczas której miejsce miało kilka istotnych potyczek w królewskiej kategorii. W jednej z nich, Marcin Tybura (24-7) skrzyżował rękawice z Blagoyem Ivanovem (19-5) i pewnie prowadząc na pełnym dystansie, ostatecznie jednogłośnie zwyciężył na kartach sędziowskich.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Dla reprezentanta ANKOS MMA była to już siódma wygrana w ośmiu minionych konfrontacjach, więc zacementowała jego poozycję w najlepszej dziesiątce. Polak mierzy teraz wysoko. Jak sam przyznał na konferencji prasowej tuż po wydarzeniu – jeśli nadarzyłaby się taka okazja, to mógłby wejść na zastępstwo do Jona Jonesa (26-1) lub Ciryla Gane’a (11-1).

Jeżeli w ciągu miesiąca ktoś wypadnie z walki wieczoru na UFC 285 o pas, to mógłbym wejść. Nie wiem, jak dobrze pokaże się teraz Jon Jones po ponad trzyletniej przerwie i zmianie kategorii wagowej. Ja nadal postrzegam go jednak jako GOAT-a, więc myślę, że wróci w najlepszej formie i wygra tę walkę.

Tyburę zdecydowanie można już określać mianem weterana największej organizacji MMA na świecie. Polak stoczył pod tamtejszym sztandarem 17 walk, wygrywając jedenaście z nich. Nic więc dziwnego, że inni fighterzy upominają się o konfrontację z nim. Niedawno chęć podjęcia rękawic wyraził legitymujący się rekordem 18-2 Brazylijczyk, Jailton Almeida.

Zobacz także: Niepokonany w UFC zawodnik rzuca wyzwanie Tyburze: „Idealnym terminem byłby maj”

Źródło: YouTube/MMA Junkie