Jak nie walka o pas wagi półciężkiej, to rewanż z Israelem Adesanyą w niższej dywizji? Jan Błachowicz zdaje się być skłonny do podjęcia rękawic, jeśli na stole pojawi się odpowiednia oferta. Fanem takiego pomysłu jest również inny były mistrz największej organizacji – Michael Bisping.

Nadal nie wiadomo, jak rozwiąże się sytuacja w czubie kategorii do 93 kilogramów. Aktualnie dzierżący mistrzowskie trofeum, Jiri Prochazka (29-3-1), jasno dał do zrozumienia, że chciałby teraz ponownie skonfrontować się z Gloverem Teixeirą (33-8), natomiast wcześniej sporo mówił również o pojedynku z naszym rodakiem – Janem Błachowiczem (29-9). Trzeba także pamiętać o tym, iż to głos oficjeli może przesądzić o konkretnym zestawieniu, więc na potwierdzenie musimy jeszcze trochę poczekać.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Niezależnie od tego, jak to się potoczy, Polak zwrócił na siebie ostatnio uwagę jeszcze inną wypowiedzią. Wspomniał, iż jeżeli UFC złoży mu odpowiednią ofertę, przemyśli zejście do wagi średniej na rewanżowy pojedynek z Israelem Adesanyą (23-1). Według wielu problemem może okazać się ścinanie wagi, Michael Bisping uważa jednak, że i z tym „Cieszyński Książę” by sobie poradził.

W muay thai walczył w 200 funtach, a jeśli przyjrzymy się jego budowie – nie mam tutaj na myśli żadnego fat-shamingu… To kapitalny sportowiec, jednak dałby radę zgubić trochę ciała. Nie mówię, że jest gruby, do tego mu bardzo daleko, natomiast nie jest też jakoś bardzo wycięty, także może mógłby zrzucić kilka funtów. Jeśli zejdzie do 200, co już robił w przeszłości, to dałby radę wypełnić limit. Kiedy występowałem w dywizji średniej, przyjeżdzając do hotelu chciałem wnosić na wagę około 200 funtów. Jeżeli to się udawało, w połączeniu z całą procedurą dotyczącą ścinania, byłem w stanie zmieścić się w limicie. Oczywiście to nie było nic prostego, za każdym cholernym razem prawie się uśmiercałem, ale wiecie o co mi chodzi.

Błachowicz mierzył się z Nigeryjczykiem, w marcu minionego roku, podczas UFC 259. Starcie to było wyrównane w stójce, różnicę natomiast zrobiły obalenia, które Polak zaczął wprowadzać w późniejszej fazie konfrontacji. Z racji tego, iż jest dotychczas jedynym zawodnikiem, który w formule MMA pokonał „The Last Stylebendera”, ten zapewne będzie otwarty na ponowną batalię.

Dla Jana Błachowicza to ciekawa opcja, bo Izzy będzie chciał tego rewanżu. Jest jedyną osobą, która go pokonała, ale rywalizacja w 185 funtach byłaby dla niego niebezpieczna. Jeśli myślisz o ich pierwszym spotkaniu, było ono stosunkowo wyrównane w stójce. Obaj świętowali małe sukcesy. Błachowicz jest bardzo dobry w blokowaniu niskich kopnięć i w pierwszej walce często później wypalał z jakimiś ciosami – prostymi, czy dobry lewy sierp, którym go łapał. Później nieco zmienił taktykę i w czwartej oraz piątej rundzie zaczął obalać. Tak naprawdę póki co był jedynym zawodnikiem, który zdołał przewrócić i utrzymać Izzy’ego. Można pomyśleć, że to ze względu na różnicę kilogramów. 

Potencjalne zejście do kategorii średniej odebrałoby Błachowiczowi przewagę warunków fizycznych. Mógłby jednak zyskać na szybkości, na co również Bisping zwrócił uwagę.

Jedno jest pewne – nie będzie już tak silny. Będzie więc w stanie go sprowadzić? Siła była kluczowa? Moim zdaniem większą rolę odegrał timing oraz technika, ale siła też miała znaczenie. Nie będzie już tak eksplozywny, natomiast zyska na szybkości. To pewnik. Jeśli straci trochę masy i mięśni, będzie szybszy, a to mu może pomóc. Przełoży się to na walkę w stójce, a także refleks. To bardzo, bardzo interesujące. 

Wydaje się jednak, iż tak czy inaczej, Błachowicz musi jeszcze uzbroić się w cierpliwość. W ostatnim czasie sporo mówi się o pojedynku Adesanyi z Alexem Pereirą (6-1), a jak wiadomo – ten idealnie zgrywa się zarówno pod wzgledem sportowym, jak i marketingowym.

Źródło: YouTube/Michael Bisping