Miesha Tate ma zamiar nadać nieco szybsze tempo w dywizji koguciej i ostatecznie zmierzyć się z obecną mistrzynią Amandą Nunes.

Tate powróciła z czteroletniej emerytury i na lipcowej gali przez TKO w trzeciej rundzie pokonała Marion Reneau. Teraz szykuje się do starcia z Ketlen Vierą, z którą skrzyżuje rękawice już 20 listopada.

Zawodniczka wybiega myślami poza najbliższe wyzwanie i zdradza, jakie ma dalsze plany:

Myślę, że mogę nieco podrasować tę dywizję. Mam wrażenie, że inne zawodniczki tej kategorii będą celowały, żeby się ze mną zmierzyć dokładnie tak intensywnie, jak robią to w przypadku Amandy.

Tate zdaje sobie sprawę z tego, że do obecnej mistrzyni ustawia się cała kolejka, dlatego zapewnia:

Czasami ma się tylko jedną szansę i kiedy ja dostanę swoją i zawalczę z Amandą Nunes, to będzie idealny moment, będę świetnie przygotowana. Będę snajperem, który ją zdejmie. Wcześniej dam sobie tyle czasu, ile będę potrzebowała, by niczego nie zrobić zbyt pochopnie.

Amerykanka przyznała również, że bardzo chciałaby zmierzyć się z Rondą Rousey oraz Holly Holm. I o ile ta druga mogłaby teoretycznie podjąć wyzwanie, ta pierwsza od lat jest już na sportowej emeryturze.

źródło: Twitter/ESPN MMA, espn.com