Dricus Du Plessis mógł się spotkać z Israelem Adesanyą w walce wieczoru jubileuszowego UFC 300? „Stillknocks” tłumaczy, dlaczego taka opcja z jego strony nie wchodziła w grę.

Dobrze znany z naszego podwórka Dricus Du Plessis (21-2) obecnie znajduje się na samym szczycie. W styczniu tego roku powalczył o mistrzowski pas UFC, który ostatecznie zdobył, pokonując na kartach sędziowskich Seana Stricklanda (28-6).

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Od tego czasu kibice zaczęli się zastanawiać, z kim powinien zawalczyć w następnej kolejności. Naturalnym wyborem wydawał się chociażby były czempion, Israel Adesanya (24-3), z którym Afrykaner w przeszłości miał przecież dość burzliwe relacje.

Jakiś czas temu wyszło na jaw, iż przedstawiciele największej organizacji MMA na świecie próbowali doprowadzić do takiego starcia w kwietniu, podczas UFC 300. Adesanya wyznał jednak, iż druga strona nie podjęła rękawic. Du Plessis wyjaśnia teraz, z czego to wynika.

Oczywiście moja walka z Izzym podczas UFC 300 byłaby czymś wielkim. Mieliśmy ofertę na stole. Ale ludzie nie rozumieją pewnej kwestii… Dlaczego miałbym zaczynać kolejny obóz z kontuzją, będąc mistrzem? W przeszłości podejmowałem sporo ryzyka, natomiast teraz jestem czempionem i mogę walczyć, kiedy będę gotowy. Wydaje mi się, że Izzy ciągle mylnie ocenia się jako mistrza, a nim nie jest. Podejmiesz walkę, kiedy dostaniesz taką możliwość. Nie dyktujesz warunków.

Poszukiwania bohaterów do walki wieczoru jubileuszowego eventu zakończyły się już jakiś czas temu. Kibice ostatecznie zobaczą konfrontację o panowanie w kategorii półciężkiej. Aktualnie dzierżący mistrzowski pas Alex Pereira (9-2) podzieli wówczas oktagon wraz z eks czempionem – Jamahalem Hillem (12-1).

Źródło: X/Championship Rounds, fot. Grafika: InTheCagePL | Steve Marcus/Getty Images, ufc.com