Wielkimi krokami zbliża się gala UFC 263, na której oprócz dwóch pojedynków mistrzowskich, zobaczymy jeszcze jeden inny, odbywający się na dystansie pięciu rund. Leon Edwards podejmie wówczas powracającego do klatki po ponad półtorarocznej absencji – Nate’a Diaza i jest przekonany, że może skończyć go przed czasem. 

Zobacz także: Dana White wyjaśnia, dlaczego pojedynek Edwards vs. Diaz odbędzie się na dystansie pięciu rund

Starcie Leon Edwards (18-3) vs. Nate Diaz (20-12) pierwotnie miało mieć miejsce na gali z numerem 262, jednakże drobny uraz wyeliminował wówczas Amerykanina z tej batalii. Na szczęście okazał się on na tyle niegroźny, iż organizatorzy byli w stanie przenieść ich bój na kolejny, numerowany event.

Popularny „Rocky” nigdy nie ukrywał swoich celów. Ma jasno określone zadanie – którym jest zdobycie mistrzowskiego pasa – więc stara się robić wszystko, aby je osiągnąć. Zbliżyć do tego mogło go już minione starcie z Belalem Muhammadem (18-3), jednakże seria (nieintencjonalnych?) fauli sprawiła, iż pojedynek ostatecznie został uznany za nieodbyty. Teraz ponownie ma szansę, żeby wykonać spory krok w drodze do spełnienia marzeń. By podkreślić swoją wartość, Brytyjczyk nie zamierza rozgrywać tego na pełnym dystansie.

Muszę tam wyjść i go skończyć. Był już raz zatrzymany, a to wszystko, czego potrzebuję. Podkreślam – był zatrzymany. Nie jest robotem. Nie jest niezwyciężony. Udało się go zastopować i szczerze wierzę, iż będę kolejnym, który tego dokona. Już nie mogę się doczekać. Moje umiejętności stójkowe mogą się dla niego okazać zbyt dużą przeszkodą. W parterze będzie miał natomiast problem z moją siłą. Za niedługo wyjdę do niego i pozwolę mu to poczuć. 

Przed walką z Muhammadem, Edwards mógł cieszyć się serią ośmiu triumfów. Z racji tego, że pewnie pokonywał wszystkich postawionych na jego drodze oponentów, aktualnie okupuje trzecią lokatę w klasyfikacji kategorii do 77 kilogramów.

Źródło: Twitter/Farah Hannoun