Derrick Lewis ma już na oku kolejnego oponenta. Jak sam powiedział, goszcząc w prowadzonej przez Ariela Helwani’ego audycji, chętnie stanąłby teraz w szranki z byłym czempionem królewskiej kategorii – Stipe Miocicem.

Derrick Lewis (26-8) ma za sobą umiarkowanie udany rok. Co prawda nie udało mu się na UFC 265 sięgnąć po tymczasowy pas, co premiowałoby go do rywalizacji o ten pełnoprawny, jednakże z dwóch pozostałych potyczek wychodził jako triumfator. Teraz w żadnym wypadku nie zamierza obniżać półki. Przy najbliższej, możliwej okazji chciałby zawalczyć z byłym dominatorem wagi ciężkiej, Stipe Miocicem (20-4).

Ostatnia walka bardzo mi pomogła. Dzieliła nas spora różnica w doświadczeniu, chciałem wejść w fightweek bez żadnej presji i czułem się świetnie. Planuję mieć takie podejście do końca kariery – po prostu wychodzić i dobrze się bawić. Odnoszę wrażenie, że nie muszę już nic udowadniać i to jeden z głównych powodów, dla których chciałbym zmierzyć się ze Stipe Miocicem. Myślę, iż byłoby to ciekawe zestawienie zarówno dla fanów, jak i nas samych. 

powiedział „The Black Beast”, goszcząc w audycji The MMA Hour.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Miocic nie był widziany w akcji od marca 2021, kiedy doszło do rewanżowej potyczki z Francisem Ngannou (16-3). Tym razem Amerykanin musiał ustąpić piekielnej sile „Predatora”, zostając ciężko znokautowanym w drugiej rundzie i jednocześnie tracąc mistrzowski tytuł. Następnie sporo mówiło się o jego ewentualnej potyczce z Jonem Jonesem (26-1), aczkolwiek „Bones” nie miał jeszcze okazji zadebiutować w nowej dla siebie dywizji.

Zobacz także: Dana White o przyszłości Jonesa w UFC: „Miocic zaakceptował już takie starcie i chętnie je przyjmie”

Źródło: YouTube/MMAFightingonSBN