Henry Cejudo wchodzi w pożegnalny fight week, ale zamiast nostalgii serwuje mieszankę szczerości, pewności siebie i gorzkich obserwacji o współczesnym UFC. „Kończę, bo nie mogę służyć dwóm panom” – mówi otwarcie. W rozmowie z mediami odsłonił myśli, które dotąd trzymał dla siebie.
„Jestem zdobywcą. Zdobywam – i idę dalej”
Kiedy po raz ostatni w historii UFC ogłoszono wejście Henry’ego Cejudo na media day, nie było w nim ani żalu, ani ekscytacji, ani strachu. Była rzeczowość.
To, czego się o sobie nauczyłem, to że jestem zdobywcą. Zdobywam coś, robię to, co trzeba, i idę dalej. Tak miałem z zapasami – kochałem je, ale gdy już zdobyłem wszystko, ruszyłem dalej. Z MMA było identycznie. Obroniłem drugi pas i wiedziałem: czas wyjść na szczycie.
To właśnie „pokój zdobywcy” – jak sam to nazwał – sprawił, że łatwo odciął się od oktagonu po zdobyciu dwóch tytułów. Powrót? Jedynie dla rodziny, nie dla dziedzictwa:
Rodzina ponad dziedzictwo. Chciałem, by moje dzieci miały lepsze życie. To była szybka droga do większych pieniędzy. Ale czy żałuję powrotu? Może tak.
Ostatnia walka, ostatnie emocje. „Nie zniosę, by moje dzieci bały się o tatę”
Cejudo wielokrotnie powtarzał, że kończy nie dlatego, że przestał sobie radzić w klatce, ale dlatego, że – jak powiedział – „nie można służyć dwóm panom”. Wskazał na swoją firmę, agencję nieruchomości, projekty biznesowe i fakt, że nie może być jednocześnie ojcem i zawodnikiem gotowym umrzeć za każdy pojedynek.
Gdy dorastałem, widziałem przemoc na ulicach. Serce biło jak szalone, choć tylko patrzyłem. Nie chcę, żeby moje dzieci miały te emocje, widząc mnie w oktagonie.
O Paytonie Talbocie: „Zobaczyłem w nim talent – i chciałem go uczyć”
Ostatni rywal? Payton Talbott, młody wilk, który… wcześniej trenował z Cejudo kilka dni.
To, że przyjechał do mnie, żeby się uczyć, mówi wszystko o tym chłopaku.
– przyznał Cejudo.
Pokazywałem mu techniki, gadaliśmy o kreacji medialnej. Powiedziałem mu nawet: przejmij po mnie tron Króla Cringe’u. Ale każdy ma swój styl.
Talbott zdradził, że spodziewał się, iż po walce z Songiem Cejudo odejdzie już z MMA. Po tym, jak walka skończyła się przez faul, był zawiedziony. Cejudo odpowiada:
Też myślałem o odejściu. Ale nie mogłem skończyć w ten sposób. Chcę równego boju, w którym dam z siebie wszystko. Bez wymówek.
Brandon Moreno: stara rana, która jednak się goi
Wczoraj zaczęło iskrzyć. Dziś Cejudo patrzy na sprawę inaczej.
Pewnie byłem odwodniony i głodny.
– przyznał.
Może usiądziemy jutro, pogadamy jak ludzie. Zawsze uważałem, że walka między nami byłaby wielka. UFC próbowało ją zrobić, ale on wybrał wtedy Sergio Pettisa. Miałem do niego żal, nie będę ściemniał.
„Kto uratował kategorię muszą przed likwidacją?” – Cejudo o swoim wkładzie
Gdy padło pytanie, czy zostawia sport w lepszym miejscu niż go zastał, Triple C zmrużył oczy:
Kto uratował całą dywizję przed zlikwidowaniem? Ja. Moja persona, mój styl bycia, moje walki. Promocja, kreacja medialna, wyniki sportowe – dałem temu wszystko.
O porażkach po powrocie: „Spójrzcie z kim walczyłem. I z czym”
Cejudo nie robi z siebie ofiary, ale zaznacza, że kontekst jest istotny:
Wróciłem po trzech latach i przegrałem niejednogłośną decyzją, której nie rozumiem do dziś. Potem walczyłem z obecnym mistrzem Merabem – wygrałem rundę z rozerwaną pachwiną. A potem dostałem palcem w oko. Ci, którzy wiedzą, rozumieją mój punkt widzenia.
O tym, czego się boi w UFC: „Zbyt wiele osób dostaje szanse, na które nie zasłużyły”
Triple C – już bez filtra:
W MMA są ludzie, którzy dostają walki o pas, choć na nie nie zasługują. W zapasach coś takiego nie istnieje. Wchodzisz do turnieju, jest 16 najlepszych na świecie i nie wiesz, kogo dostaniesz następnego dnia. Ten sport jest czysty. MMA? Nie zawsze.
O mentorstwie i zmianie ról: „Moim zadaniem jest wychować kolejnych mistrzów”
Po zakończeniu kariery Cejudo chce uczyć legendy, zawodników zagubionych biznesowo i młode talenty – jak Daniel Zellhuber czy jego własny siostrzeniec, zdobywca największego turnieju młodzieżowego w USA.
W wrestlingu powiedziano mi: twoim zadaniem jest zadbać o innych olimpijczyków. Teraz ja zrobię to samo dla fighterów. Marketing, branding, relacje, pieniądze – tego nikt nas nie uczy.
O synu i córce: „Nie będę ich pchał. Ale robię z nich atletów, nawet gdy o tym nie wiedzą”
To oni wybiorą drogę. Ja tylko się z nimi bawię – a przy okazji robię z nich sportowców. Córka ma bilans 1-0 w życiu, wyglądała lepiej niż ja w debiucie.
O tym, co naprawdę oznacza bycie mistrzem
Najważniejsze zdanie padło pod koniec:
Nazywać mnie mistrzem UFC? Okej. Ale gdy ktoś mówi ‘jesteś mistrzem olimpijskim’, to jest dla mnie o wiele większe. To najstarszy sport na świecie. Tam nie ma przypadków. Tam naprawdę musisz być najlepszy.
Zobacz także: Henry Cejudo uderza w Danę White’a przed UFC 323: „Czas się ogarnąć i zrobić z tym porządek”
źródło: media day UFC 323
