Paulo Costa (12-0) powróci do oktagonu już 17 sierpnia na gali UFC 241, gdzie skrzyżuje rękawice z Yoelem Romero (13-3). Dla Brazylijczyka będzie to pierwsze stracie po 6-miesięcznej eliminacji przez USADA, do której – jak teraz uważa zawodnik –  mógł się przyczynić jego były trener.

Costa został zawieszony po tym jak światło dzienne ujrzał film, na którym Costa korzysta z nielegalnej ilości wlewu dożylnego około 12 godzin po oficjalnym ważeniu przed galami UFC 212 oraz UFC 217, na których miał się zmierzyć kolejno z Oluwale Bamgbosem oraz Johny’m Hendricksem. Teraz w rozmowie z Ag.Fight „Borrachinha” przyznał, że za wyciek filmu odpowiedzialność ponosi jego były trener:

Dowiedzieliśmy się, że on to zrobił, po czym usunęliśmy go z naszej drużyny. On próbował wysłać ten film do różnych osób, co za tragikomiczna sytuacja. On zrobił sobie tym krzywdę, bo stracił nie tylko moje zaufane, ale też zaufanie innych zawodników z drużyny. Nie jestem pewien, czy jakiś zawodnik czy właściciel siłowni mu zaufa, bo skoro zdradził jednego sportowca to może to zrobić też drugiemu. Ten gościu powinien zostać wykreślony ze sportu.

Paulo Costa nie zamierza podawać tożsamości byłego trenera i twierdzi, że powodem, dla którego ten film obiegł świat były pieniądze. Brazylijczyk sądzi, że trener wierzył, że jego podopieczny zarabia duże sumy pieniędzy i dzięki szantażowaniu go tym filmem sam mógłby się nieźle wzbogacić:

On chciał wykorzystać ten film, żeby mnie zranić i wyłudzić ode mnie pieniądze. On powiedział: „Jeśli nie dasz mi tej kasy…”. To kompletnie zrujnowało moje zaufanie do niego i oczywiście nawet nie próbowałem negocjować, bo i tak wiedziałem, jak to się skończy.

„Borrachinha” przyznaje, że ufał złej osobie, ale na szczęście teraz przed walką z Yoelem Romero ma wokół siebie dobrych ludzi w drużynie.

źródło: bjpenn.com