Piotr Strus zdecydował się wziąć tą walkę w ubiegły czwartek, a więc zaledwie 10 dni przed galą ACB 53. Wielu specjalistów zwracało uwagę na to, że wraca po długiej przerwie, a jego oponentem będzie nie byle kto, bo prawdziwy wirtuoz walki w parterze.

Przeciwko Strusowi przemawiać miało również to, że jest raczej zawodnikiem stójkowym, nie do końca wprawionym w bojach w ulubionej przez Rosjanina płaszczyźnie.
Pojedynek rozpoczął się dynamicznie, ale już po kilku pierwszych akcjach widać było przewagę Tsareva. Ciosy Piotra oraz jego kopnięcia zdawały się nie robić na przybyszu zza wschodniej granicy żadnego wrażenia. Dodatkowo szybko udało mu się znokdaunować Strusa i wówczas wydawało się już, że za chwilę sędzia Michalak przerwie walkę.

Ogromna siła woli i charakteru pozwoliły jednak Piotrkowi wrócić z dalekiej podróży i powoli odbudowywać się do końca pierwszej rundy.

Druga odsłona starcia wyglądała już zupełnie inaczej. Piotrek usłyszał od swojego narożnika zasłużone pochwały i kilka dobrych rad, które dodały mu sił. Od początku ruszył z pełnym impetem na Tsareva, ale Rosjanin pokazywał mu lekceważąco, że jego ciosy są zbyt lekkie, aby zrobić mu krzywdę. W następnej chwili, ku zaskoczeniu niemal wszystkich zgromadzonych w hali Urania i przed ekranami, Tsarev został zaproszony do parteru, gdzie pozostał już do końca rundy.  Trzeba przyznać, że z niedowierzaniem przyglądaliśmy się temu, co się działo. Piotrek nie pozwalała Rosjaninowi wciągnąć się w jego grę, niemal cały czas pozostawał w pozycji dominującej, a po soczystym łokciu rozciął skórę głowy przeciwnika. Właściwie tylko gong uratował Tsareva przed interwencją ze strony sędziego, przerywającą pojedynek.

Chwilę potem okazało się, że Rosjanin nie jest zdolny do kontynuowania pojedynku i Piotr Strus mógł świętować zwycięstwo nad faworyzowanym przeciwnikiem.

Zobaczcie, jak wyglądała jego walka:

 

A oto wywiad, którego Piotr udzielił naszemu reporterowi przed pojedynkiem z Tsarevem:

 

Również po walce udało nam się zamienić kilka słów z zawodnikiem:

 

źródło: YouTube