Nikt się nie spodziewał, że tak zakończy się czwarta batalia pomiędzy Sebastianem Przybyszem a Jakubem Wikłaczem. 

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

W czwartej rundzie pojedynku doszło do nielegalnego kopnięcia. Kompletnie nieświadomy reprezentant Mighty Bulls Gdynia nie był w stanie kontynuować starcia. Rywalowi zostały odjęte dwa punkty. Nastąpiło podliczenie kart punktowych, na których ostatecznie widniał wynik remisowy.

Przez dłuższy czas detale dotyczącego stanu zdrowia pozostawały tajemnicą. Przybysz na instagramowym stories ujawnił trochę kulis konsekwencji kopnięcia:

Z rana wyszedłem z SORu i żyję. Ostatnie kopnięcie Kuby kosztowało mnie wycięciem kawałka wspomnień walki z mojej głowy, połamaną rękę, a tomografia komputerowa głowy wykazała kilka niepokojących uszkodzeń. Jestem świadom, że pojedynek nie szedł po mojej myśli. Ci co mnie obserwują wiedzą, że jestem prawdziwym sportowcem, i nie mam problemu by to przyznać. Mój sztab trenerski wraz z managerem złożyli protest. Niezależnie od wyniku rozpatrzenia protestu nie tak chce wygrywać moje pojedynki. Nawet jak dojdzie do zmiany werdyktu, to pasa nie przyjmę. Niech zostanie zwakowany. Przepraszam, ale nie odpiszę teraz na wiadomości. Najbliższe dni chce spędzić z bliskimi i poukładać sobie w głowie to co się stało. Dziękuje za całe wsparcie. #teamprzybysz

napisał.

Zobacz również: „Frajerski numer!” – szef KSW mocno o menadżerze Przybysza

Bardzo dobra gala miała katastrofalny finisz. Zamiast wspominać świetne skończenia czy występy zawodników, wiele osób martwiło się o zdrowie Przybysza i analizowało niespodziewane – nawet dla samego kopiącego zdarzenie.

źródło: instagram / Sebastian Przybysz