Mariusz Pudzianowski po raz kolejny został zestawiony z senegalskim „Królem Aren”. Mając na uwadze to, do czego doszło kilka miesięcy temu, były strongman w dość mocnych, żołnierskich słowach, odniósł się do tego pojedynku. 

Historia rywalizacji pomiędzy Mariuszem Pudzianowskim (15-7) a Serigne Ousmane Dią (2-0) sięga marca bieżącego roku. Ich starcie miało posłużyć jako main event gali z numerem 59, jednakże Senegalczyk w ostatnim momencie dostał zapalenia wyrostka robaczkowego i jego udział w tej konfrontacji został kategorycznie zabroniony. Przedstawiciele organizacji nie mieli zbyt dużo czasu i jako zastępstwo finalnie padło na debiutującego w formule MMA, Nikolę Milanovica (0-1). Co tu dużo mówić – sama walka nie zachwyciła, kończąc się już w inauguracyjnej rundzie.

Po kilku miesiącach, historia zatoczyła koło i Polak ponownie został zestawiony z „Bombardierem”. Całą sytuację postanowił skomentować za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych, nawiązując przy okazji do wydarzeń z przeszłości.

Pudzianowski obecnie znajduje się na fali trzech wygranych. Po raz ostatni widziany był w akcji, podczas czerwcowego KSW 61. Stanął wtedy w szranki ze swoim klubowym kolegą – Łukaszem Jurkowskim (17-12), ostatecznie pokonując go w trzeciej odsłonie. Od tego czasu sporo spekulowało się jeszcze na temat jego potencjalnej walki z Hafthorem Bjornssonem, jednakże finalnie spełzło to na niczym.

Źródło: Instagram/Mariusz Pudzianowski