Zarówno Sean O’Malley, jak i Cody Garbrandt spektakularnie znokautowali swoich przeciwników na gali UFC 250, jednak nie sposób zaprzeczyć, że ich kariera jest na zupełnie innym etapie rozwoju. Pierwszy to jedna z największych nadziei UFC i absolutnie materiał na przyszłego mistrza, dla drugiego jeszcze niedawno wydawało się, że najlepsze lata skończyły się na zwycięskiej walce o tytuł z Dominickiem Cruzem w 2016 r., jednak wrócił w wielkim stylu.

Popularny „Sugar” ostatnio potwierdza, że nie ma oporów przed zaczepkami wielkich mistrzów i ikon tego sportu. Po szpileczkach delikatnie wbijanych w Cejudo, tym razem postanowił także krytycznie skomentować ostatni występ Garbrandta (choć nokaut z końcem drugiej rundy dostarczył emocji niczym zwycięska trójka z połowu na równi z syreną w meczu NBA) i optymistycznie określić swoje szanse w ewentualnym starciu z „No Love”. Zaczęło się od tweeta, w którym O’Malley przekornie pisał, że nokaut starszego kolegi nie zrobił na nim wrażenia i wyglądał jak z bójki pod barem, zaś jego był czystym technicznie uderzeniem. Później, kiedy media wyczuły potencjał na konflikt, dopytywano o ewentualne zestawienie pojedynku O’Malley vs. Garbrandt. Pierwszy z nich udzielił m.in. wywiadu na kanale ESPN MMA, w którym tak komentował ten pomysł:

Nie ma mowy, że [Garbrandt] weźmie tę walkę, to dla niego sytuacja przegrana z obu stron. Po pierwsze, prawdopodobnie zostałby znokautowany, a po drugie, walczyłby z kimś, wokół kogo jest dużo szumu. Nawet jeśli ze mną wygra, ludzie powiedzą: „No tak, powinieneś był to zrobić”. Jestem przekonany, że będą unikać tej walki.

Jeśli jednak UFC zechciałoby zestawić ze sobą obu zawodników, O’Malley nie musiałby się długo zastanawiać, wziąłby walkę od ręki:

Jasne, zdecydowanie, na 100%. Czuję, że znokautowałbym go. To znaczy, w sobotę wyglądał jakby się poprawił, więcej kalkulował, był spokojniejszy, bardzo się rozwinął od czasu, kiedy trzy razy został znokautowany. Więc poprawił się, jest na wysokim poziomie. Jest bardzo, bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem i każdy, kto rzuca takie bomby, jest niebezpieczny. Myślę jednak, że jestem dość wyrachowany, dokładny i mam wystarczające umiejętności, aby być w stanie go znokautować. Dla mnie to sytuacja, w której nie ma strat.

Zobacz także: Cody Garbrandt chciałby trzeciej walki z T.J. Dillashawem

Obu zawodników nie dzieli tak duża przepaść, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. O’Malley otwierał kartę główną gali UFC 250, Garbrandt walczył w co-main evencie. Między zawodnikami jest tylko 3 lata różnicy, obaj wygrali 12 zawodowych walk, „Sugar” pozostaje niepokonany, zaś „No Love” w latach 2017-2019 skaził swój rekord trzema porażkami. Ich status i pozycja na rynku są jednak zupełnie inne. Garbrandt doszedł do pasa UFC, a w najlepszej organizacji świata bije się od początku 2015 r., podczas gdy O’Malley zameldował się tam w 2018 r., jednak z walki na walkę podbija swoją wartość. Można przy okazji wskazać, że „Sugar” wygrał już trzy pojedynki w UFC (plus The Ultimate Fighter i Contender), a Garbrandt szansę walki o tytuł zyskał po serii pięciu zwycięstw w organizacji. Kto wie, czy niebawem zestawieni ze sobą zawodnicy nie sprzedaliby z sukcesem numerowanej gali na szczycie karty walk?

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Źródła: ESPN MMA/YouTube, www.bjpenn.com