(Grafika Marek Romanowski/inthecage.pl)

Na wstępie chciałem napisać, że bardzo mi głupio z powodu tego tekstu, ponieważ kolejny raz czepiam się tego samego zawodnika, którego na podstawie jego wizerunku medialnego bardzo lubię i darzę szacunkiem. Piotr Strus, bo o nim mowa sprawia mi najwięcej wewnętrznych problemów, jeśli chodzi o kartę walk KSW 27. 9 walk, naprawdę dobrych zestawień, o większości można napisać teksty pewnie nawet ciekawsze, ale mi leży na wątrobie chęć poznania prawdy o zawodniku Nastula Team. Dlaczego akurat uwziąłem się na młodego, zdolnego, sympatycznego, inteligentnego i elokwentnego informatyka? Postaram się wyjaśnić poniżej.

O Piotrku usłyszałem jesienią 2011 roku przy okazji debiutanckiej gali Fight Cup: Battle of Warsaw. W walce wieczoru pokonał Pawła Zalewskiego i zanotował swoje 7 zwycięstwo w 7 walce. Co ciekawe rozpiskę tej krótkiej gali uzupełniały takie nazwiska jak Marian Ziółkowski czy Bartosz Fabiński – gwiazdy PLMMA oraz późniejszy zwycięzca Amatorskiego Pucharu KSW i pogromca m.in. Kamila Bazelaka, Jacka Wiśniewskiego oraz Christosa Piliafasa – Kamil Waluś. Po walce Piotrka jeden z dziennikarzy zapytał czy myśli, że niedługo KSW się po niego zgłosi ze względu na to, że Martinowi Lewandowskiemu zależało na tym, aby zobaczyć walkę wychowanka Roberta Jocza. Piotrek dyplomatycznie odpowiedział, że o tym nie myśli. Nie wiemy, co po walce pomyślał Martin, ale ubiegł go Darek Cholewa kontraktując Piotrka na galę MMA Attack 2. 27 Kwiecień 2012 to wg mnie punkt zwrotny w karierze Strusa, niestety w złym tego słowa znaczeniu. Wendres Carlos da Silva to pierwszy oprawca informatyka z Łomianek, a styl, w jakim to zrobił(duszenie brabo) zaimponował mi na tyle, że klasyfikuję to, jako jedno z 3 najlepszych poddań na polskich galach. Pierwsza porażka, którą oczywiście okrzyknięto wypadkiem przy pracy itp., itd., lecz rzeczywistość raczej tego nie potwierdziła. Turbulencje właściciela MMA Attack spowodowały transfer Polaka do KSW, gdzie miał przywitać go wracający po długiej przerwie od występów dla krajowego giganta Krzysztof Kułak. Walka zakończyła się na korzyść Strusa poprzez kontuzję i niezdolność do walki weterana KSW. Oczywiście trzeba oddać zwycięzcy, iż do momentu przerwania walki przeważał, natomiast kolejne walki Kułaka raczej potwierdzają to, że vis a vis Piotrka nie stał były mistrz KSW wagi średniej, a jedynie jego cień. Kolejnym rywalem miał być Niemiec o marokańskich korzeniach – Abu Azaitar, który z powodu kontuzji wypadł z rozpiski gali KSW 22, a zastąpił go jego sparingpartner i „weteran” KSW Aziz Karaoglu, ówcześnie niemający nic wspólnego z zawodowymi walkami od 4 lat oraz legitymujący się rekordem 6-6. 2 minuty i 17 sekund to czas, jakiego potrzebował emerytowany fighter na usadzenie naszego prospekta. Wytłumaczenie szybko się znalazło: Aziz pomagał w przygotowaniach Abu, więc był przygotowany na Polaka, a Piotrek na chwilę przed walką nie miał czasu na zmianę taktyki i wyszedł na żywioł…Aziz w momencie walki z Piotrkiem miał na koncie więcej wygranych przez (T)KO niż Abu, więc pytam się, jaka zmiana taktyki? Słaby argument. KSW nie zamierzało zbyt obniżać poprzeczki Polakowi po sromotnej porażce zestawiając go z szalonym ulubieńcem kibiców – Matem Horwichem. Wiadomo było wszystko, jednowymiarowy zawodnik, który będzie obalał i utrzymywał pozycję w parterze próbując poddać. Istotnie Strus odrobił lekcję, w stójce przeważał, zapaśniczo nie odstawał tak jak można się było tego spodziewać, niestety za niejednokrotne łapanie się lin otrzymał ujemny punkt co u wielu punktujących spowodowało w najgorszym razie remis po 3 rundach, Strus wygrał walkę u sędziów co mimo wszystko nie przeszło w środowisku bez głosów sprzeciwu, tak czy inaczej jedziemy dalej. 3 miesiące później, Czechy i weteran UFC Karlos Vemola pokazuję jak ważną częścią MMA są zapasy kontrolując w pełni walkę i odnosząc jednogłośne zwycięstwo.

Co więc mamy? Po tym jak Piotr Strus został okrzyknięty prospektem notuje porażki przez ekwilibrystyczne poddanie, ciężki nokaut i jednogłośną decyzję. Na osłodę wygrywa przez kontuzję rywala naruszonego przez ząb czasu oraz w lekko kontrowersyjnych okolicznościach po 3 rundach odnosi zwycięstwo nad zawodnikiem, którego nie można nazwać ani kompletnym sportowo, ani psychicznie. Po walce z Mattem Piotrek dostaje prawdopodobnie kolejnego jednowymiarowego zawodnika, gdyż o parterze Azaitara wiemy mało. Na początku kariery raz wygrał przez poddanie z debiutantem, przegrał przez dyskwalifikację i rozcięcie więc nie mamy pojęcia o jego parterowych umiejętnościach. Posiada on jednak moc w rękach na wzór Hectora Lombarda i podobnie jak Kubańczyk jest najgroźniejszy na początku walki. Wydawałoby się, że wystarczy przeczekać „polowanie” Abu przez pierwszą rundę w klinczu lub szukać obalenia i kontroli z góry, a w kolejnych rundach, gdy jego masa mięśniowa odetnie mu tlen poszukać poddania albo obalenia i ground’n’pound. Pytanie brzmi czy Piotrek nas zaskoczy udowadniając, że potrafi bez większych problemów odprawić power-punchera z Niemiec, na którego Michał Materla i Mamed Chalidow potrzebowaliby prawdopodobnie około paru minut? Liczę na to, kibicuję Strusowi i mam nadzieję zmienić zdanie, iż czołowy zawodnik Nastula Club to przereklamowany fighter bez przyszłości w poważnym świecie MMA.

Mariusz „Dooży & Grooby” Olkiewicz