Weteran amerykańskiego giganta – Jeremy Stephens dość jasno dał do zrozumienia, z kim chciałby teraz skrzyżować rękawice. Na jego celowniku znalazł się największy gwiazdor MMA, Conor McGregor, który aktualnie przechodzi okres rekonwalescencji po paskudnej kontuzji. 

Jeremy Stephens (28-19) po raz ostatni zameldował się w oktagonie UFC, w miniony weekend. Podczas gali UFC Vegas 31 stanął w szranki z naszym krajanem, Mateuszem Gamrotem (19-1), aczkolwiek starcie to zupełnie nie ułożyło się po jego myśli. Polak potrzebował zaledwie jednego obalenia, by dokończyć dzieła zniszczenia w płaszczyźnie parterowej, za co został nagordzony bonusem pieniężnym w wysokości 50 tysięcy dolarów.

Zobacz także: 3 walki i 3 bonusy! Mateusz Gamrot ponownie zgarnia wyróżnienie od UFC!

Dla „Lil Heathena” była to już kolejna przegrana, lecz ten nawet nie myśli o zawieszeniu rękawic na kołku. Biorąc pod uwagę jego styl walki oraz ten, jaki prezentuje Conor McGregor (22-5), Amerykanin uważa, iż dobrym rozwiązaniem byłoby ich zestawić.

„Tak sobie myślę… Prawdziwą walką do zorganizowania jest moja wraz z Conorem. On złamał sobie kostkę, po moją ktoś zanurkował. Obaj lubimy się bić i utrzymywać to w stójce. Obaj mamy siłę, ale jesteśmy różni. Dodatkowo lubię okopywać łydki i mam szeroki zakres nokautów.”

Oczywiście póki co jest zbyt wcześnie, by spekulować odnośnie kolejnych batalii każdego z nich. Natomiast obaj obecnie nie przeżywają najlepszego okresu w swoich karierach, więc może takie zestawienie miałoby jakiś sens? Dodatkowo, „Notorious” zaliczył kolejny spadek w oficjalnym rankingu, a ich historia sięga jeszcze pamiętnej konferencji prasowej, podczas której Irlandczyk w sławetny już sposób odniósł się do Stephensa.

Źródło: Twitter/Jeremy Stephens, YouTube/UFC – Ultimate Fighting Championship