Pierwsza gala roku i już walka roku?! Niesamowite widowisko sprawili wszystkim bohaterowie walki wieczoru. Carlos Condit oraz Robbie Lawler staneli na wysokości zadania i uraczyli wszystkich wielką wojną. Nie obyło sie bez kontrowersji. Oto plusy i minusy gali UFC 195.

Plus and minus icons

Condit vs. Lawler – pierwsza gala roku i od razu walka roku? Niesamowite show dali nam obaj panowie. 25 minut totalnej wojny w stójce. Masa ciosów, kopnięć zakończona obroną pasa przez Robbie Lawlera. Obroną która wywołała masę kontrowersji, kontrowersji tak głośnych że mogą one nakryć czapką tę niesamowitą wojnę. Brawa dla obu panów.

Stipe Miocić – mamy kolejnego pretendenta! 54 sekundy, tyle potrzebował Chorwacki Amerykanin na wsadzenie krótkiego sierpa i zachwianie Arlovskim. Kolejne ciosy to już formalność, Miocić potwierdził że należy mu się walka o pas jak nikomu innemu. Nie mógł lepiej się zaprezentować w tej walce. Cios który otworzył Białorusina był mocny, nie ma przypadku. Stipe Miocić vs. Werdum/Velasquez.

Tumenov vs. Larkin – świetna stójkowa walka! Obaj nie szczędzili sobie ciosów, kopnięć. Pierwsze dwie rundy to przewaga Tumenva  który mając lepszy boks zarzucał kombinacjami Amerykanina. Pod koniec drugiej rundy Larkin zaczął częściej kopać. Dzięki niskim kopnięciom zagrażał na tyle, że Tumenov trzecią rundę musiał bardzo uważać. Wygrana Rosjanina jednak nie podlegała wątpliwości.

Brian Ortega – stójkowo ma wiele do poprawienia, jednak w parterze jest kapitalny. To jak szybko złożył się do anakondy, którą momentalnie zmienił w gilotynę, zaś potem skontrował w trójkąt nogami budzi wielki respekt. Wszystko niesamowicie szybkie, dynamiczne a był to końcowy etap pojedynku. Świetna akcja!

Abel Trujillo – kompletne zaskoczenie. Po niemrawym początku, Trujillo po kilku próbach przeniesienia walki do parteru, co wydawać by się mogło błędem iż zawodnik ten nie lubuje siew parterze osiągnął swój cel. Tam kompletnie zaskoczył Simsa  i zapiął bardzo ciasną gilotynę z której nie dało się wyjść. Takim sposobem Abel Trujillo pierwsze raz w UFC wygrywa przez poddanie.

Minus

Andrei Arlovski – poprzednimi walkami „narobił ochoty” na więcej. Arlovski w tej walce nie był faworytem, jednak każdy spodziewał się że przede wszystkim potrwa to dłużej i Andrzej pokaże więcej. Cios który naruszył Arlovskiego był mocny, nie można zwalać tego na szczękę Białorusina. Miocić jest po prostu lepszym zawodnikiem, nie ma wstydu.

Diego Brandao – dwie rundy w stójce pod dyktando Brazylijczyka uśpiły jego czujność. W trzeciej rundzie zamiast kontynuować to co działa dał się zaprosić w parter Ortedze co ten skrzętnie wykorzystał. Brandao ewidentnie poczuł się zbyt pewnie i zlekceważył Ortegę. Trzeba natomiast dodać, że walka mogła się podobać.

Joseph Duffy – dobra stójka to nie wszystko. Mimo naprawdę dobrych momentów w tej walce „ostatni pogromca Conora” nie umiał przeciwstawić się zapasom Poriera. Irlandczyk kompletnie odstawał w tej płaszczyźnie, co przełożyło się na karty sędziowskie. Z pewnością UFC musi odłożyć plany rewanżu na długo.