Jedna z najważniejszych nocy w historii polskiego MMA (jeśli nie najważniejsza) przed nami! Jan Błachowicz stanie do walki o pas mistrzowski UFC w kategorii półciężkiej z faworyzowanym Dominickiem Reyesem. Wisienką na torcie będzie zaś main event i mistrzowskie starcie Adesanya vs. Costa. Zapraszamy zatem na typowanie karty głównej gali, do którego dorzucamy kursy bukmacherskie od niezawodnej Fortuny. 

Zgarnij BONUS od Fortuny dla fanów MMA: Zakład bez ryzyka w wysokości do 210 zł oraz bonus od depozytu do 2000 złotych!

Israel Adesanya (19-0) vs. Paulo Costa (13-0)

Grzegorz: Pojedynek na szczycie kategorii średniej zapowiada się arcyciekawie. Fani, którzy nie przepadają za parterem czy walką w klinczu pod siatką nie mogą przegapić tego starcia, bo w tej walce na 99% żaden z zawodników nie pójdzie po sprowadzenie. Obu fighterów łączy rozstrzyganie pojedynków w stójce + brak nawet pojedynczej próby sprowadzenia rywala do parteru. Ostatnim wspólnym elementem jest fakt, że zarówno Costa jak i Adesanya są niepokonani.
Teraz czas pomówić o różnicach. Israel Adesanya cały swój styl opiera na kontrowaniu. Jest to zawodnik, który bardzo rzadko inicjuje akcje, zazwyczaj czeka na ruch przeciwnika i dopiero wtedy po odchyleniu, z różnych i dość dziwnych kątów, wyprowadza uderzenia. Jeśli już przechodzi do ofensywy to zazwyczaj wyłącznie w obszarze kopnięć. Paulo Costa natomiast walczy zupełnie inaczej. Zawsze stara się ustawiać przeciwników na siatce, tam ostrzeliwując ich potężnymi ciosami, mieszanymi kombinacjami złożonymi z ciosów sierpowych na głowę i korpus. Często też używa middle kicków. Brazylijczyk nie daje przeciwnikom ani chwili wytchnienia – od początku do końca wywiera morderczą presję i z każdym kolejnym potężnym ciosem odbiera rywalom chęci do dalszej rywalizacji.
Ofensywny styl pretendenta zapewne okaże się być wodą na młyn dla mistrza. Nigeryjczyk rozpocznie spokojnie, nie dając się zamknąć Coście na siatce, co nie będzie łatwe, gdyż ta sztuka nie tak dawno udała się nawet Andersonowi Silvie czy Kelvinowi Gastelumowi, który mocno wysokim kopnięciem był w stanie zranić aktualnego mistrza. A przecież Gastelum także zasięgiem nie grzeszy… zatem nikt nie powinien wykluczać zwycięstwa Brazylijczyka, gdyż ma on wszelkie argumenty, aby skończyć pojedynek. Adesanya jednak poza doskonałymi kontrami i szerokim wachlarzem technik, dobrze pracuje na nogach i szybko biega, co może mocno utrudnić Coście realizację planu w późniejszych rundach, o ile do takowych dotrwa walka. Paulo walczy trochę obosiecznym mieczem, gdyż narzucając tak wysokie tempo i presję, sam szybko traci kondycję, choć jak na taki styl i budowę – i tak na ją na naprawdę przyzwoitym poziomie.
Podsumowując, Israel musi być bardzo czujny i ruchliwy na nogach, utrzymywać pojedynek na środku oktagonu, na szarżę mające na celu zepchnięcie i ustawienie go na ogrodzeniu próbować odpowiadać kontrami po odchyleniu, dokładnie tak, jak w walce z Robem Whittakerem. Ponadto, mistrz powinien wyłączyć nieco mobilność rywala traktując go regularnie niskimi kopnięciami, które zaprzęgnął do działania w ostatnim pojedynku z Yoelem Romero. Pretendent musi także być bardzo uważny w atakach, choć często wychodzi z zamiarem urwania głowy rywalowi i nie bierze pod uwagę ewentualnych konsekwencji w postaci kontry, w czym może się zatracić i wyłapać cios, po którym zgaśnie mu światło i marzenia o pasie mistrzowskim prysną jak bańka mydlana.
Adesanya nie da się ustawić na siatce, wymęczając Costę, ciosem kontrującym na szarżę zmęczonego już przeciwnika kończąc walkę w 3. rundzie. Mój typ: Israel Adesanya przez KO w 3 rundzie.

Tymczasem kursy na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Adesanya: 1.57
Costa: 2.41

Jan Błachowicz (26-8) vs. Dominick Reyes (12-1)

Grzegorz: W walce o zwakowany przez Jona Jonesa pas mistrzowski kategorii półciężkiej, ostatni pretendent do tytułu – Dominick Reyes z polskim reprezentantem – Janem Błachowiczem.
Każdy wie, że będzie to ogromna szansa dla Polaka, aby wywalczyć najwyższe trofeum możliwe do zdobycia w MMA, trofeum, którego od dekady nie posiadał nikt poza Danielem Cormierem i Jonem Jonesem.
Walka na papierze rozkłada się w zasadzie po równo, dlatego bardzo zadziwiające są kursy, mocno skreślające Błachowicza.
Na korzyść Amerykanina działa duża szybkość i świetna defensywa zapaśnicza, gdzie Polak może zaoferować świetny timing, kontry i doskonałą grę parterową. Możliwe także, że kondycja również będzie grała na korzyść Błachowicza, chociaż to są tylko domysły, gdyż obaj wprawdzie stoczyli już 5-rundową walkę, natomiast Jan na bardzo niskim tempie, z niewieloma akcjami na przestrzeni 25 min, zaś Dom – rzucił wszystko, co miał w pierwszych trzech rundach, będąc okropnie zmęczonym w mistrzowskich.
W pojedynku o pas kategorii półciężkiej, można spodziewać się praktycznie każdego scenariusza: obaj zawodnicy mogą zwyciężyć przez KO, tak samo jak na punkty. Nie sądzę jednak, aby Reyes był w stanie poddać Polaka, co w drugą stronę już ma sens, gdyż większość swoich pojedynków na przestrzeni całej kariery, Błachowicz wygrywał właśnie poddaniami. Pytanie zatem, czy „Cieszyński Książę” będzie w stanie sprowadzić rywala, skoro Jones nie potrafił? W zasadzie to tak, istnieje taka możliwość, jak przypomnimy sobie walkę Amerykanina z Volkanem Özdemirem, który bez problemu w pierwszej rundzie obalił „Dewastatora”, a przecież Szwajcar praktycznie nie ma pojęcia o grze parterowej i to zazwyczaj w tej płaszczyźnie przegrywał walki…
Można oczywiście stwierdzić, że było to z zaskoczenia i Dom nie trenował do tamtej walki zapasów, ale jednak nadal światełko w tunelu się tli i w rundach mistrzowskich szansa z pewnością na taki scenariusz wzrośnie. Natomiast nawet jeśli Jan sfinalizuje sprowadzenie, będzie zapewne miał problemy z utrzymaniem przeciwnika w parterze. Reyes bowiem, fenomenalnie wstaje, wykorzystując do tego siatkę. Następnie pozostaje przez dłuższy czas w klinczu, pod kontrolą rywala, bo rozrywania nie opanował tak dobrze jak wracania z parteru do stójki. No właśnie, czy zatem Jan nie powinien spróbować zamykania rywala na siatce i kontrolowania go pod ogrodzeniem, co zaserwował Polakowi w przedostatniej walce Jacaré Souza? Luke Rockhold podobnie kontrolował Polaka, co było jego kluczem do zguby, gdyż na rozerwanie klinczu zainkasował przepotężnego lewego sierpa, który nie tylko odebrał mu przytomność, ale także połamał szczękę. Dobrym planem na walkę zatem byłoby ustawianie przeciwnika pod siatką w wykonaniu Polaka i tam męczenie go, a na rozerwanie, za każdym razem wyprowadzanie lewego sierpa z prawym. Jeśli zaś pojedynek będzie toczył się tylko w stójce, szanse Polaka trochę zmaleją, bo szybkość Doma może być zbyt ciężka do ogarnięcia dla „Cieszyńskiego Księcia”. Poza szybkością, Jan będzie musiał być także czujny na solidne uderzenia w ofensywie oraz kontrze, które ma do zaoferowania rywal. Do tego dochodzą kopnięcia, którymi często traktuje przeciwników – w zasadzie celowane na każdą wysokość (niskie, middle, wysokie). Jan nie może popełnić tak głupiego błędu, jak w walce z Santosem, a do niego zmusiły go właśnie potężne lowkicki, którymi Brazylijczyk regularnie smagał polskiego zawodnika. Niewykluczone, że dokładnie taki sam plan na walkę będzie miał Reyes, Jan natomiast zapewne wyciągnął wnioski z tamtej porażki i jest nieco bardziej cierpliwy, czekając na odpowiedni moment, by zaatakować, bądź skontrować.
Podsumowując, obaj zawodnicy mają wszystko, aby wygrać najbliższy pojedynek. To, że Reyes pokazał się fantastycznie na tle wyraźnie gasnącego już Jonesa nie świadczy o tym, że zdobędzie pas i będzie go bronił tyle samo razy, co „Bones”, niejeden bowiem zawodnik miał już tak namieszać (chociażby Gustafsson czy Hendricks), a finalnie każdy wie, jak ich droga po bliskich walkach z dominatorami się skończyła.
Błachowicz na spokojnie wejdzie w walkę, umęczając rywala, okupując jego nogi i tułów, sam nie da się nadziać na żadną kontrę ani mocne uderzenie ze strony Doma i punktując pod siatką, dociągnie walkę do decyzji.
Typ: Jan Błachowicz przez decyzję sędziów.

Jacek: Wiele o tym elektryzującym wszystkich polskich fanów (i nie tylko) pojedynku już napisano, więc z mojej strony krótko i zwięźle. Widzę w tej walce zwycięstwo Janka przez poddanie, choć sam „Cieszyński Książę” zapowiedział nam chęć znokautowania swojego rywala. W swoich zawodowych walkach Reyes nigdy nie był nokautowany i raczej ciężko będzie go ustrzelić z uwagi na jego bardzo solidną stójkę, mobilność i świetne warunki fizyczne, a co za tym idzie – także zasięg. Dużo bardziej prawdopodobne wydaje mi zakończenie walki przez poddanie, bowiem Reyesa określiłbym mianem „niezweryfikowanego parterowo”. Walka może też potrwać na pełnym dystansie, jednakże w takim wariancie Jankowi może być ciężej o zwycięstwo – Reyes po bliskiej walce z Jonesem może być bardziej przekonujący dla sędziów punktowych, niż nasz rodak. Kondycja zawodników wydaje się być zbliżona, choć Błachowicz w 5-rundowej walce z Jacare wyglądał lepiej w rundach mistrzowskich niż Reyes w starciu z Jonesem. Wierzę, iż Janek przygotował na tę walkę formę życia i pokona ambitnego i dużo młodszego Reyesa. Typ: Jan Błachowicz przez poddanie w 2 rundzie.

Tymczasem kursy na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Błachowicz: 2.96
Reyes: 1.40

Kai Kara-France (21-8) vs. Brandon Royval (11-4)

Filip: Kai Kara-France może pochwalić się 9 zwycięstwami w ostatnich 10 pojedynkach. Zajmujący 7 pozycję w rankingu kategorii muszej Nowozelandczyk skrzyżuje rękawice z Brandonem Royvalem, który zadebiutował w UFC w marcu tego roku poddając Tima Elliota. Tajemnicą nie jest, że Royval będzie chciał skracać dystans i sprowadzić pojedynek do parteru, aby tam wciągnąć w swoją grę „Don’t Blinka”. Ale Kai Kara-France ma niezłą defensywę zapaśniczą, w stójce jego zamiarem będzie kąsanie ciosami swojego rywala. Statystyki wskazują wyprowadzanie 5,27 uderzeń na minutę przez Nowozelandczyka. Faworytem efrotuna.pl jest France i moim również. Przypuszczam, że pojedynek potrwa pełne 3 rundy i na koniec sędziowie wskażą jednogłośnego zwycięzce w postaci Kai Kara France. Royval będzie próbował sprowadzać, może nawet mu się uda, ale w stójce karty będzie rozdawał rywal, który go wypunktuje. Mój typ: Kai Kara-France decyzją sędziów.

Tymczasem kursy na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Kara-France: 1.37
Royval: 3.10

Sijara Eubanks (6-4) vs. Ketlen Vieira (10-1)

Olimpia: To druga walka Eubanks w tym miesiącu, wchodzi jako zastępstwo. Po drugiej stronie klatki stanie zaś zawodniczka, która nie walczyła od roku. Veiria ma swoją przewagę w parterze z doświadczeniem w BJJ i judo i tym samym wydaje się faworytką spotkania, chociaż ostatnią walkę w UFC przegrała, a tymczasem Eubanks wejdzie do klatki po dwóch zwycięstwach. BJJ też nie jest obce Amerykance, ale wydaje się, że Vieira jest bardziej wszechstronna, a drastycznie krótka przerwa Sijary nie prognozuje na jej korzyść. Mój typ: Ketlen Vieira przez decyzję.

Tymczasem kursy na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Eubanks: 2.76
Vieira: 1.45

Hakeem Dawodu (11-1-1) vs. Zubaira Tukhugov (19-4-1)

Michał: Niezwykle ciekawe starcie zobaczymy na otwarcie karty głównej, UFC 253. Zubaira Tukhugov, przyjaciel i sparingpartner Khabiba zmierzy się z Hakeemem Dawodu. Obaj w UFC mają niemalże identyczny rekord, są to cztery wygrane i jedna porażka.  W swoich dotychczasowych pojedynkach nie mierzyli się z wielkimi nazwiskami. Dawodu przed UFC był niepokonany w organizacji WSOF, jednak już w debiucie UFC, poległ.
Kanadyjczyk dotychczas w UFC pokonał między innymi Kayla Bochniaka oraz Juliana Arce. Są to jego największe skalpy. U Tukhugova sprawa wygląda to podobnie: Agulair czy Nover to nie nazwiska przy których opada szczęka.
Nie ma co ukrywać, Rosjanin mimo podobnego wzrostu, mocno odbiega zasięgiem ramion od rywala. Dawodu ma ok 10 cm dłuższe ręce, co z pewnością będzie chciał wykorzystać w swoich działaniach stójkowych. Tukhugov z kolei, jak przystało na Dagestańczyka, będzie skracać dystans i szukać obaleń. Spodziewam się mocno wyrównanego pojedynku. Bardziej skłaniam się ku Rosjaninowi przez decyzję, choć oczywiście Dawodu jest w stanie trafić Tukhugova, tak jak robił to Renato Moicano. Mój typ: Tukhugov decyzja.

Bartosz: Bez wątpienia będzie to bardzo ciekawy pojedynek. Obaj zawodnicy czekają na moment aby zasłużyć na znalezienie się w rankingu w kategorii piórkowej. Hakeem Dawodu obecnie jest na fali czterech wygranych z rzędu. Jest on zawodnikiem stójkowym co udowadnia często w swoich pojedynkach. Jego styl skupia się w głównej mierze na kopnięciach co często utrudnia prace swoim rywalom. Jest on również niezwykle niebezpieczny w klinczu, gdzie często korzysta z łokci. Dodatkowo dysponuje bardzo dobrą obroną obaleń, co w tym starciu może być kluczowe. Rosjanin jest zawodnikiem zdecydowanie bardziej wszechstronnym od swojego rywala. Posiada dobrą pracę nóg i przy wyprowadzaniu akcji często jest niezwykle dynamiczny. Do tego wszystkiego ma zapasy na niezwykle wysokim poziomie. Będzie to zatem niezwykle widowiskowy pojedynek. Zubaira będzie, w mojej ocenie, starał się w każdej rundzie obalać rywala, aby zdobywać punkty u sędziów. Dawodu zapewne postara się trzymać dystans punktując swojego przeciwnika. Myślę, że niskimi kopnięciami będzie chciał zmniejszyć mobilność rywala i będzie szukał miejsca aby móc skończyć pojedynek przed czasem, ale to mu się nie uda. Tukhugov tylko raz w swojej karierze został znokautowany i według mnie to się nie zmieni podczas tej gali. Mój typ: Dawodu zwycięży przez decyzję sędziów.

Tymczasem kursy na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Dawodu: 1.90
Tukhugov: 1.90

Jeśli chcesz obstawić pojedynki zbliżającej się gali UFC 253, zajrzyj koniecznie TUTAJ lub kliknij w banner poniżej.