Bezradność Gilberta Burnsa sięgnęła zenitu. Belal Muhammad kompletnie podyktował warunki w tym pojedynku.

Runda 1:

Panowie zaczęli ostrożnie – bez wyraźnych aktów agresji. Badali się wzajemnie. Bardziej agresywny z początku był Muhammad. Skracał dystans z pojedynczymi akcjami. Rywal szukał bardziej zdecydowanych opcji. Chciał wejść z mocnymi ciosami. Zanurkował po obalenie, ale bez skutku. Brazylijczyk dał się trafić przy wyprowadzeniu wysokiego kopnięcia. Belal z chłodną głową podszedł do sytuacji i nie rzucił się szaleńczo na naruszonego przeciwnika. Na kilka sekund przed końcem rundy ulokował mocne kopnięcie na głowę „Durinho”. Postawił kropkę nad „i” w kwestii wygrania tej rundy.

Runda 2:

Upomniany przez narożnik Brazylijczyk unikał zostawania w miejscu i bycia statycznym. Próbował szachować oponenta. Stosował dużo kiwek. Stwarzał więcej zagrożenia niż wcześniej – zwłaszcza pięściami. „Remember The Name” spokojnie realizował plan. Dużo lekkich ciosów, zmiany pozycji i wplatanie w to wysokiego kopnięcia. Ta odsłona była mniej widowiskowa.

Runda 3:

Muhammad starał się zamknąć na siatce. Uparł się na ulokowanie lewego wysokiego kopnięcia. Uskuteczniał ciosy proste. Frustracja Burnsa zdawała się uwidaczniać. Zrywami chciał ustrzelić rywala. Przeciwnik oddawał lekko pola. Mimo wszystko ciężko stwierdzić jakąś gruntowaną poprawę w grze Brazylijczyka.

Runda 4:

Belal bezbłędnie skracał dystans. Pacyfikował wszelkie zapędy Burnsa. Ciosy proste i kopnięcia zdawały egzamin. Ostrożny „Remember The Name” nie stwarzał okazji do ataku. Punktował w jednym tempie. Bezradny Gilbert nie mógł znaleźć odpowiedzi na poczynania Muhammada. Przestrzeń walki należała do Amerykanina.

Runda 5:

Zdeprymowany Burns bez większego zamysłu próbować trafić jakimś ciosem czy obalić rywala – bezskutecznie. „Remember The Name” ustawił cały pojedynek. Walka toczyła się pod jego dyktando. Brazylijczyk zapraszał do otwartej wymiany, ale na marne.

Zobacz również: UFC 288: Sterling vs. Cejudo – wyniki [NA ŻYWO]