Dzisiejsza gala UFC on FOX 15 była na tyle udana iż trzeba zadać sobie pytanie czy była to gala roku? Karta niezwykle bogata w nazwiska dotrwała w całości poza jednym wyjątkiem – na miejsce Yoela Romero Palacio wskoczył Chris Camozzi. Czas na największe plusy i minusy tej udanej gali.Plus and minus icons

  • Zdecydowanie największy plus należy się Maxowi Hollowayowi. Progres jaki poczynił Hawajczyk jest wręcz nie do uwierzenia. Szósta z kolei wygrana pokazuje że „Blessed” śmiało  i z przytupem włączył sie w rozgrywki o pas. Wygrana przed czasem w tak świetnym stylu nad #5 tej dywizji – Cubem Swansonem to nie przypadek. Max był lepszy w każdej płaszczyźnie, wygrywał ten pojedynek i kontrolował jego przebieg. Wygrana ta powinna dać mu miejsce w TOP 5.

 

  • Luke Rockhold – skończenie Machidy przed czasem to nie lada sztuka, tym bardziej w tak spektakularnym stylu! Kontrola od początku do końca, przewaga zarówno w stójce jak i parterze pozwala sądzić iż Luke Rockhold nie byłby bez szans z aktualnym mistrzem którego z resztą wyzwał na pojedynek. Taki tryumf według mnie powinien dać mu pozycję pierwszego pretendenta (oczywiście po tym jak Weidman i Belfort rozwiążą swój pojedynek). Zwycięstwo nad #2 jest o wiele cenniejsze niż trzy ostatnie walki Krokodyla z kraju kawy.

 

  • Paige Van Zant – przyznam iż nie byłem jej fanem, uważałem że w UFC jest tylko ze względu na swoja urodę. Biję się w pierś. Zwycięstwo nad Felice Herrig dostatecznie przekonuje mnie w tym że Paige to zawodniczka która może sporo zwojować. Co do samej walki to świetnie wykluczyła najgroźniejsze atuty Herrig i dyktowała tempo oraz płaszczyznę walki. Świetne sweepy, rzuty przez biodro. Duża klasa i zdecydowanie plus tej gali.

 

  • Aljamain Sterling – kontrola przez trzy rundy nad Takeyą Mizugakim, świetne zapasy i zdominowanie Japończyka by w ostatnim starciu poddać go niespotykana techniką – trójkątem rękoma…z dołu kiedy to Mizugaki był w jego gardzie. Tak poddać Mizugakiego który w grapplingu swoje umie to spory wyczyn – stąd ten plus.

 

  • Gian Villante – świetna walka i zdecydowanie FOTN. Obaj panowie dążyli do skończenia tej walki przed czasem, gdy już wydawało się że walka ta zakończy się decyzją, Villante wyrzucił mocny prawy który doszedł do celu i wyłączył na dobre Coreya Andersona. Villante „dobitką” trafił jeszcze jednak nie było to potrzebne gdyż arbiter natychmiast przerwał walkę. Trzecie najpóźniejsze poddanie w historii tej kategorii wagowej.

Bez tytułu

 

  • Lyoto Machida – nie pokazał w tej walce niczego z czego był znany, dał się wpychać w siatkę, nie uciekał nogami, nie mógł wyczuć dystansu a gdy walka toczona była w parterze wyglądał jak  młodzik. OD czasu walki z Jonem Jonesem, Lyoto zanotował rekord 5-3. Wyraźnie widać regres formy u trzydziestosześciolatka. Zapewne Lyoto nie będzie drugim Hendersonem, jednak w rozgrywki o pas nie ma chyba co liczyć.   Co ciekawe Rockhold jest dopiero trzecim zawodnikiem który zdołał skończyć Machidę przed czasem.

 

  • Ronaldo Souza vs Chris Camozzi – minus nie dla zawodników lecz na samo zestawienie. Oczywiscie wszystkiemu winna kontuzja Romero jednak było to tak bezsensowny match – up który miał jasny przebieg. Była to już druga walka obu panów – pierwsza miała miejsce w takich samych okolicznościach. Co ciekawe czas obu walk to niespełna 6:10 minut. Bezwartościowa wygrana Jacare która nie powinna dać mu statusu pierwszego pretendenta. O Camozzim nie ma co się rozpisywać, wyszedł do walki – brawo.

 

  • Felice Herrig – z dużej chmury mały deszcz. Świetna strikerka która nie pokazała zupełnie nic. Uznawana za faworytkę zawiodła na całej linii.  Nie postawiła się młodszej Van Zant w żadnej z płaszczyzn, została spacyfikowana przegrywając nawet 10:8 w jednej z rund. Trudno napisać coś dobrego, występ każdy widział.

 

  • Jim Miller – jeszcze niedawno absolutny top tej wagi, rozpatrywany poważnie w walkę o role pretendenta do pasa. Regres formy Millera spowoduje że w najnowszych rankingach UFC wyskoczy on poza ów rankingi. Co dziwne Miller specjalizujący się w parterze tam tę walkę przegrał. O ile początek walki należał do niego, tak dwie kolejne rundy Dariush spędził za jego plecami skutecznie wygrywając na kartach sędziowskich.

 

Grafika: UFC/Zuffa