Max Griffin doskonale poradził sobie z Timem Meansem, choć jeden z sędziów oglądał inny pojedynek i wskazał rywala jako zwycięzcę. Szczęśliwie, nie wypaczyło to wyniku.

Runda 1:

Szybkie tempo od początku walki. Niskie kopnięcie w wykonaniu Tima Meansa, Max Griffin wydawał się znacznie szybszym zawodnikiem, który swoją ruchliwością sprawiał nieco problemów swojemu przeciwnikowi. Świetny lewy po stronie Griffina! Means padł na deski, gdzie przeciwnik traktował go mocnymi łokciami i ciosami! Przetrwał jednak, wiążąc i przechwytując rękę rywala zadającą ciosy. Means zdołał wstać, walka toczyła się w klinczu pod ogrodzeniem. Nie długo jednak, gdyż po chwili, rywalizacja powróciła do stójki. Ruchliwość Griffina ponownie sprawiała, że Means nie był w stanie dosięgnąć przeciwnika. Zwarcie, dwa dobre prawe po stronie Maxa. Wysokie kopnięcie Meansa, jednak przyjęte na gardę przez oponenta. Tim próbował złapać rywala orbitującego na ogrodzeniu i umieścić kilka ciosów na jego głowie. Szukanie sprowadzenia w wykonaniu Griffina. Łokieć Meansa, dobra obrona na siatce.

Runda 2:

Kopnięcia frontalne na korpus w wykonaniu Meansa. Za każdym razem, jak Griffin się zbliżał, Means wyprowadzał mnóstwo sierpowych w kombinacji, które dochodziły do głowy przeciwnika. Być może właśnie doświadczony zawodnik znalazł receptę na swojego nieuchwytnego oponenta? Niskie kopnięcie Meansa, szukanie kontry w jego wykonaniu. Ciosy na korpus w wykonaniu Tima. Frontalne kopnięcie na korpus, przypominające nieco kopnięcie żurawia. Kolano na tułów po stronie Meansa, lewy sierp. Griffin szukał obalenia, zaatakował kopnięciem na tułów. Prawy Griffina, po którym poszedł do parteru. Max w gardzie rywala.

Runda 3:

Już od pierwszych sekund ostatniej odsłony walki, Means ruszył po nogi rywala, jednak pod siatką, Griffin nie tylko wybronił próby, ale także odwrócił sytuację i sam sprowadził przeciwnika do parteru. Aktywny z pleców Tim, nie był jednak w stanie wstać. Griffin skupiał się raczej wyłącznie na kontroli, był krok dalej od przeciwnika. Means szukał próby duszenia, jednak odpuścił, bo zauważył, że będzie ciężko. Walka powróciła na nogi, pod siatką, natomiast za moment, Griffin ponownie poszukał obalenia, które w połowie był w stanie sobie utorować, bowiem miał oponenta w pozycji siedzącej. Means wstał, siłował się o sprowadzenie za jedną nogę pod siatką. Łokieć Griffina! Obalenie udane, jednak zostało zbyt mało czasu, by odmienić losy walki. Griffin wstał, Means ponownie szukał sprowadzenia, skutecznie równo z gongiem!

Sędziowie niejednogłośnie wskazali Maxa Griffina jako zwycięzcę, punktując 29-28, 28-29, 30-27 na jego korzyść.